HISTORIA ÓSMA
„Przyjaźń to ciężki kawałek chleba”
„Boże,
daj mi cierpliwość!” – te słowa chodzą po mojej głowie, gdy siedzę przy stole w
twojej kuchni i widzę, jak spokojnie myjesz zęby, oczywiście sztucznie się
uśmiechając. Twoje oczy cię zdradzają. Są całe czerwone. Nie wmówisz mi, że
masz zapalenie spojówek. Dobrze wiem, że płakałaś. Znowu. Powiedz mi, gdzie
jest moja Kika? Gdzie jest Kika, która ma wszystko w nosie, a już na pewno
facetów? Nie tak cię wychowywałam. Ten Bełchatów cię zmienił. A może to nie
Bełchatów, lecz jego mieszkaniec?
***
- Kika?! – wchodziłaś do mieszkania i od razu
usłyszałaś zdenerwowany głos Bartosza.
- Ta… Bo co? – zapytałaś obojętnie.
- Miało cię nie być! – ależ on był miły dla
ciebie. Szybko się jednak zreflektował, gdy zobaczył twój czerwony nos i
podkrążone oczy. Tylko ty potrafisz rozchorować się na początku jeszcze
słonecznego września. – Oj, Kika, Kika. Co ja z tobą mam? Idź do siebie, ale
stamtąd nie wychodź! – zażądał Kurek.
Wasze
relacje miażdżyły wszelkie systemy. On miał cię za rozpieszczoną do granic
możliwości smarkulę. Wszyscy cię za taką mieli. W szczególności rodzice. To oni
wpadli na ten genialny pomysł, żeby wysłać cię do ukochanego kuzyna. Możesz mi
wytłumaczyć, dlaczego się na to zgodziłaś? Byłam święcie przekonana, że to się
źle skończy. On cię nie cierpiał i z wzajemnością. Traktował cię jak zło
konieczne. Zgodził się, bo przecież jesteś córką jego matki chrzestnej. Co miał
biedaczek zrobić?
***
Skończyłaś
myć zęby i w końcu siadasz po drugiej stronie stołu. Już nie próbujesz się
przede mną ukryć. Przecież obie wiemy, że tylko ja mogę ci jakoś pomóc.
Szczęście w nieszczęściu, że tego gbura już nie ma. A niech go niedźwiedzie
zjedzą w tej Rosji!
***
Siedziałaś
grzecznie w pokoju i co jakiś czas kichałaś, smarkałaś i kasłałaś. Z pokoju
obok dochodziły odgłosy regularnej imprezy. Twój żywioł, co? Właśnie tamta Kika
była moją Kiką. Ta bezwzględna i do bólu opanowana w każdej sytuacji. Mimo
swojego młodego wieku miałaś niebywałe doświadczenie w sprawach damsko-męskich.
No, w końcu miałaś się od kogo uczyć. Starałam się ciebie nie zdemoralizować,
ale sama wybrałaś moją ścieżkę. Tylko, że to nie tak miało się skończyć. Miałaś
dziewiętnaście lat i wylądowałaś na studiach w mieście, gdzie jedyną znaną ci
osobą był Bartosz Kurek. No, błagam, to brzmi jak wyrok śmierci.
W
końcu nie wytrzymałaś i poszłaś do kuchni. Zrobiłaś sobie malinową herbatkę,
usiadłaś na parapecie i obserwowałaś bełchatowskie ulice. W pomieszczeniu
panował mrok. Z letargu wybudziło cię światło wydobywające się z lodówki.
Winiarski ją otworzył, coś wyjął i wrócił do salonu. Nawet cię nie zauważył.
Myślę, że mógłby się lekko zdziwić. Nikt nie wiedział o twojej obecności. Kurek
ją skrzętnie ukrywał. Byłaś jego problemem. Od dawna zastanawiał się jak cię
wykurzyć ze swojego domostwa.
Po
dwóch minutach w kuchni zapaliło się światło, a razem ze światłem pojawił się
jakiś młody, wysportowany chłopak. Pośród jego uroczych, pokręconych włosków
można było odnaleźć jajko. Przynajmniej już wiemy, co Winiarski wyjmował z
lodówki. Chłopak odkręcił wodę i próbował pozbyć się niespodzianki z głowy. Ty
nie wytrzymałaś i wybuchłaś śmiechem. On przerażony spojrzał w stronę okna i
dopiero wtedy zauważył twoją obecność. Przez chwilę stał nieruchomo, ale potem
posłał ci słodziutki uśmieszek. Jego oczy cię zaciekawiły, w ogóle cały był dla
ciebie zagadką. Taki inny, wyróżniający się. Wstałaś z parapetu i chciałaś
grzecznie wrzucić kubek do zlewu. Ale wtedy do kuchni wpadł Kurek.
- Kika?! Miałaś nie wychodzić z pokoju! –
krzyknął, gdy cię zauważył.
- Kurek, do cholery! Czy ja jestem jakąś
niewolnicą? Doskonale wiesz, że wcale nie chcę tu być. Nienawidzę cię tak samo
mocno jak ty mnie. Ale nie pozwolę ci się tak traktować! Co ty sobie w ogóle
wyobrażasz? – postawiłaś mu się. I prawidłowo.
Stał
i patrzył. Dobrze wiedział, że jesteś pyskata, ale nie sądził, że wobec niego
też taka będziesz. Liczył na respekt z twojej strony. Zabawne, co nie? Miałaś
wszystko w dupie i po prostu wróciłaś do „swojego” pokoju.
***
Uśmiechasz
się na każde wspomnienie twoich kłótni z Bartkiem. Wmawiasz mi, że po tym
wszystkim jesteście sobie bliżsi, że ci pomógł. Dobra, skoro tak twierdzisz,
niech ci będzie. Dla mnie nadal jest wrednym jaszczurem. Ale w tej chwili
bardziej chodzi o wspomnienie pierwszego spotkania z Aleksem. Tak, tak.
Aleksandar Atanasijevic poznał cię w wyjątkowo niekorzystnych okolicznościach.
Wyglądałaś jak siedem nieszczęść, kichałaś na każdym kroku i jeszcze
wydzierałaś się na Kurka. Dobrze, że niewiele z tego zrozumiał. Mimo tego
pociągałaś go. Normalnie zaliczyłabyś go przy pierwszej lepszej okazji, ale on
był inny. Czyżby? Ja szczerze w to wątpię.
***
Byłaś
w Bełchatowie zaledwie trzy dni i już ryczałaś! No, ja wiedziałam, że to miasto
cię zmiękczy. Nie wiem, czy to przez chorobę, czy z tej przemiany, ale płakałaś
po tej kłótni. Chłopcy lekko zszokowani wrócili do zabawy, a ty płakałaś. Po
paru minutach ktoś zapukał do twoich drzwi.
- Kurek, pieprz się! – krzyknęłaś, będąc
przekonana, że to właśnie on zakłóca twój spokój.
- Ale to nie Kurek – usłyszałaś zza drzwi
angielskie słowa. Zszokowana? To mało powiedziane. Po chwili znowu ujrzałaś te
loki i słodki uśmieszek. – Jestem Aleks, a ty? – zapytał niewinnie.
- Kika – odpowiedziałaś bez zastanowienia.
- To twoje imię? – jaki on bystry.
- Nie. Ale lepiej żebyś nie znał mojego imienia –
tajemniczość, właśnie tak zawsze ma być. Inna historia, że twoje imię się do
niczego nie nadaje.
No i
w tym momencie powinnaś zrobić to co zawsze. Doprowadzić go do szaleństwa,
przeżyć upojną noc, a potem zapomnieć. Tak zrobiłaby Kika, która stosuje się do
moich rad. Ale tam mnie nie było, więc nie miał kto cię pilnować. Długo z nim
rozmawiałaś, śmialiście się i nie wiadomo co jeszcze. Kurek wpadł po dwóch
godzinach, stwierdził tylko, że jesteś złą kobietą i zabrał ze sobą Aleksa.
***
Bartuś
jednak się tobą trochę zaopiekował. Szybko wyzdrowiałaś, poszłaś na uczelnię, a
twoja przemiana trwała w najlepsze. Nawet ten jaszczur to zauważył. I zaczął
cię… tolerować? Mnie się nie pytaj. Z czasem zaczął się do ciebie przyznawać i
zabierać na mecze. Spotykałaś się tam z Alkiem. Zostaliście, sama w to nie
wierzę, przyjaciółmi. No, błagam. Przyjaźń damsko-męska? Czy my jesteśmy w
jakimś kinie i oglądamy ckliwą komedię romantyczną? To jest życie, prawdziwe
życie, do cholery.
***
- Przestań mi to wszystko przypominać. Wiem
dobrze, co było dalej – O! Jaśnie pani się obudziła?
- Więc może mi wreszcie powiesz, dlaczego ciągle
ryczysz i po co ściągasz mnie tu ze Szczecina? – pytam najłagodniej, jak
potrafię.
- Bo nie ma żadnej przyjaźni damsko-męskiej. Ja
się zakochałam. Tak, wiem. Nie tak mnie wychowywałaś, ale wiesz co? Ja się
cieszę. Przynajmniej nie jestem tak płytka jak ty – trochę bolą te słowa, ale
jeszcze mam cierpliwość.
- No, to skoro jesteś taka zakochana, to czemu ryczysz?
- Bo nie wiem, czy Alek czuje to samo…
- Nie jestem jasnowidzem, ale skoro się z tobą
przespał, to chyba coś jest na rzeczy.
- Byliśmy wtedy pijani.
- Oj, Kika. Złamałaś wszystkie możliwe zasady,
jakie ci wpoiłam.
- A żebyś wiedziała, że wszystkie. Jestem w ciąży
– no, to mnie zmiażdżyłaś.
- Konstancja, co ty pierdzielisz?! – musiałam
użyć twojego imienia, tego wymaga sytuacja.
- Wszystko się spieprzyło. Mam dwadzieścia lat i
jestem w ciąży. Zajebiście, nie?
- No, milutko. Nie masz wyjścia. Idź i mu to
powiedz. Będzie zabawa.
Z
mieszkania wybiegasz szybciej niż Usain Bolt wyrusza z bloków startowych.
Czekam na ciebie i rozmyślam o własnym życiu. Byłam w identycznej sytuacji…
Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, dlaczego tak nienawidzę Kurka? Albo nad tym
dlaczego moja siostra jest tak bardzo podobna do mnie? Nie pozwolę ci popełnić
tych samych błędów. To wszystko moja wina.
Wracasz,
wracasz z nim, a mi kamień spada z serca. Uśmiechasz się, on też to robi.
Zaczyna mi dziękować, że cię do niego wysłałam i zapewnia, że jesteś z nim
bezpieczna. Wierzę, że jakoś sobie poradzicie. Jesteście młodzi, ale macie
siebie.
Bo
w miłość mogę nie wierzyć i grać zimną sukę, ale w przyjaźni zawsze chcę jak
najlepiej. Wybrałaś inną drogę i pewnie będziesz szczęśliwsza niż ja. Ale taki
już mój los. Zawsze będę przy tobie. Choć ciężko jest być twoją przyjaciółką.
______________________________
Uroczy jest fakt, że pisałam tę historię jeszcze w wakacje. Teraz bym chyba czegoś takiego nie napisała. Ba, ja już w ogóle niczego ostatnio nie piszę. Niepotrzebnie przepędzałam wenę, teraz mnie unika. Ale to nie zmienia faktu, że jaram się narracją tej opowieści. I nieważne, co o niej myślicie. Wiecie, jak trudno jest wymyślić coś oryginalnego? Czasami chciałabym być taka jak bliżej nieokreślona narratorka tej miniaturki. Ale to nie w moim stylu i sprzeczne z moim charakterem.
Nie ogarniam polityki transferowej Skry. Pozbyli się Cali, wzięli Bonifante. Po co im trzech rozgrywających? Vincica się pozbędą czy jak? To nie zmienia faktu, że potrzebują ofensywnego przyjmującego. No, ale jakby nie patrzeć na razie podbijają Ligę Mistrzów i są pocieszeniem po całej reszcie kich, jakie sprzedają nam pozostałe drużyny PlusLigi. Chociaż z Zaksy mimo wszystko jestem dumna. Oni mają jakiegoś masakrycznego pecha!
A w środę mecz Politechnika-Skra. Jaram się jak Kurek monte. ;D Od maja nie byłam na meczu, źle ze mną. No i Wlazły w roli przyjmującego, to będzie coś. I w sumie taki fajny pojedynek rozgrywających też wyjdzie. Chyba że Bonifante zagra. Dobra, dość tych siatkarskich wywodów. A no może jeszcze powiem Wam, że bardzo się cieszę z powrotu Gruchy na polskie parkiety!
Pozdrawiam, Commi.
Narracja jest zajebista :)))Zachwycam się nia. To ja chyba jestem jakimś ewenementem bo mam przyjaciół wśród facetów i nic więcej, ale na tym się chyba to kończy bo żeby nie było jeden z nich został moim facetem, wiec to tak 50/50. Aleks spoko chłopak, fajnie ze postanowił przyjąć wszystko na klatę i jakby nie było będą sie teraz starali stworzyć z Kiką rodzinę. Kurek mnie tutaj rozwalał, ale wiesz co lubię takiego Bartka, takiego trochę dupka
OdpowiedzUsuńCholernie mi się podoba ;) I chce więcej takich historii ;D Ja osobiście nie wieżę w przyjaźń damsko-męską, ale niektórzy moi znajomi maja zupełnie odmienne zdanie na ten temat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Przyznam się szczerze, że na początku ciężko ' wejść ' w tą narrację,ale czyta się bardzo przyjemnie :) Poza tym,dla mnie Aleks nie dość, że w moim wieku,to jeszcze uroczy :)
OdpowiedzUsuń+ja też nie rozumiem ,po co płacą za 3 rozgrywającego. No,ale może się mylę. Chciałabym się mylić. Udanych wrażeń na meczu,ja wybieram się na sobotni mecz (1.12) z Lotosem :)
Pozdrawiam :)
Spodobała mi się ta historia, bo od samego początku nie wiedziałam jak to się skończy i to w tym wszystkim jest najlepsze. Co do narracji to może i ciężko było się na samym początku wczytać w to, ale jak już się to zrobiło to można było dojść do wniosku, że jest ona niezwykła.
OdpowiedzUsuńTeraz jak już napisałam wstęp to mogę nawiązać do treści, która była bardzo ciekawa. W sumie to nie pomyślałam, że nasza bohaterka złączy się z Alkiem. Na samym początku stawiałam na Kurka, ale... cieszę się, że się rozczarowałam.
Pozdrawiam.
Zajebiste, po prostu zajebiste... :) Też się jaram tą narracją i oczywiście czekam na inne opowiadania! ;D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się mimo, iż gdzieniegdzie lekko się gubiłam, ale oczywiście ogarnęłam i już wszystko wiem. No cóż ja wierzę w przyjaźń damsko-męską dopóki, któraś ze stron nie poczuje czegoś więcej, jak widać Kika zaryzykowała i jej się to opłaciło. Bardzo mi się podobało i już z nie ciepliwością zacieram ręce i czekam na kolejny ;).
OdpowiedzUsuńFajna narracja ;) Aleks jak na faceta przystało wziął wszystko na klatę. Co do przyjaźni męsko-damskiej to ona istnieje. Mam przyjaciela który jest po ślubie. Jego żona akceptuje naszą przyjaźń bo to jest tylko i wyłącznie przyjaźń która przetrwała z czasów dzieciństwa :) Zazdroszczę Ci, że idziesz na mecz. Ja byłam ostatnio w Muszynie na meczu LM jak grały z Lokomotiv Baku, a na męskiej już wieki nie byłam ;/
OdpowiedzUsuńWitam :) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 20 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)
UsuńO Aleks. A narracja mi się bardzo podoba, może spróbuję kiedyś czegoś podobnego.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że są razem. Może dzięki monte i Bartkowi? No, ale cieszę się niezmiernie:)
Pozdrawiam i czekam na kolejny:)
No, to jest bardzo dobre!
OdpowiedzUsuńA ja wierzę w przyjaźń damsko-męską. A czemu? Bo ja i mój przyjaciel jesteśmy tego żywym dowodem. I jest między nami tylko czysta, szczera przyjaźń nic więcej. Przyjaźń istnieje między kobietą, a mężczyzną i to jest nieprawda, że w każdym przypadku później pojawi się uczucie. Ja z moim przyjacielem przyjaźnie się juź cztery lata i wiem , że to chłopak na którego mogę liczyć. Bo nie raz mnie w życiu pocieszał.
OdpowiedzUsuńWięc przyjaźń damsko męska istnieje .:)
Dobrze, że Aleks nie uciekł , bo nie jeden facet na jego miejscu uciekł był, a on przejął odpowiedzialność za swoje czyny,
Podoba mi się taka narracja, która nie do końca daje możliwość odgadnięcia, kto jest kim i jakie będzie zakończenie. Do tego Aleks jak najbardziej na plus, z łatwością mogłam sobie wyobrazić jego kochany uśmiech. :)
OdpowiedzUsuńJa mam przyjaciół wśród facetów i wierzę w przyjaźń damsko-męską,choć czasem kończy się ona zakochaniem jednej (lub dwóch!) ze stron. :)
Czekam na piątek i pozdrawiam :)
[kiedys-bedziesz-moja]
Narracja zrobiła mnie mnie wielkie wrażenie. :) Coś innego niż do tej pory. Wszystko owiane jedną wielką zagadką i może właśnie to czyni je takim wyjątkowym. :)
OdpowiedzUsuńPostawa Alka - prawidłowa. :) Młodzi są, jakoś sobie dadzą radę. ;)
pozdrawiam
Patex
zajebiście to piszesz, aż chce się czytać! więc czytam, bo wciąga. będę wpadać! :)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam na all-against-us.blogspot.com nowość :)
Podoba mi się pomysł i narracja, nawet bardzo podoba. Bohaterowie tak średnio bo Atanasijević to jeszcze nie mężczyzna tylko dzieciuch. Po drugie ja jestem raczej niefanką Skry więc to też jest problemem.
OdpowiedzUsuńKolejna świetna notka w Twoim wykonaniu. Cieszy mnie, że nie przedstawiasz Kurka w postaci najlepszego z najlepszych ideałów i nie piszesz, jaki to on nie jest. Świetnie, że Kostka wszystko sobie ułożyła i będzie szczęśliwą matką. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNarracja inna niż zwykle, ale tak jakoś idealnie wtapiająca się w tą historię. Czy nie ma damsko-męskiej przyjaźni? Nie wiem. Chyba jest, tylko nie zawsze się udaje. Ale przyjaźń, nie ważne z kim, to ciężki kawałek chleba. To ciężka praca nie tylko nad sobą, ale i nad tą drugą osobą. Przyjaźń jest nawet trudniejsza od miłości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :***
Przyjaźń damsko- męska jednak istnieje :) A taki Kuraś, to pozytywny Kuraś :)
OdpowiedzUsuń