07 stycznia 2013

Peccata capitalia; gula



Peccata capitalia
Gula*
Człowiek nie zna umiaru, nie potrafi wytyczyć sobie odpowiednich granic. A nawet jeśli je wytycza, to zbyt łatwo pozwala sobie na ich przekraczanie. Tak rodzi się nieumiarkowanie nie tylko w jedzeniu i piciu.
***
            Ocknął się z zamyślenia i chciał za nią pobiec, ale jej już nigdzie nie było. Biegał po całym parku, na próżno. Nie miał już siły, poddał się i wrócił do Jastrzębia. Wszedł do mieszkania, a nogi natychmiastowo zaprowadziły go do kuchni, ręce same podążyły w stronę szafki, a usta same rozchyliły się, by wchłonąć „uzdrawiającą” ciecz, jaką była w tym przypadku czterdziestoprocentowa, polska wódka. Wydawało mu się, że tylko to jest w stanie go ukoić, uśmierzyć ból i pozwolić zapomnieć o swojej głupocie i lazurowych oczach Amelii. Jedyne na co mu alkohol pozwolił to teoretycznie spokojny sen, w którym przewijały się najważniejsze osoby z jego życia.
            Wpadła do mieszkania ciotki, która akurat wyjechała, zatrzasnęła drzwi, a potem się o nie oparła i osunęła na ziemię. W głowie ciągle dudniły jej słowa Kubiaka, wciąż czuła jego twarz, którą niedawno tuliła, przed oczami nadal tkwił obraz zniszczonego, zagubionego i cierpiącego człowieka. Nie mogła tego dłużej znieść, z bezsilności prawie zaczęła płakać, ale nie tym razem. Amelia Borowska miała być silna i miała nie popadać w rozpacz. Weszła do salonu, a jej wzrok automatycznie padł na barek, wyjęła z niego butelkę wina i usiadła na kanapie. Z początku trunek sączyła powoli i spokojnie, ale z czasem zaczęła być coraz zachłanniejsza, łyk za łykiem, a w tle ckliwe melodie romantycznych ballad. Po dwóch godzinach takiej „zabawy” zasnęła, a w jej snach ciągle przewijali się Kubiak, Bartman i jej zmarli rodzice.
            Nie wiedział już, na kogo jest wściekły. Na Anię? Na Michała? Na siebie? Czy może w ogóle na Amelię? Nieważne było jednak źródło złości, ważne było jej uspokojenie. A jak najlepiej uspokoić skołatane nerwy i wrzeszczące serce? Zaraz po wejściu do pustego mieszkania jego wzrok padł na lodówkę, wyjął z niej butelkę wytrawnej whisky, którą dostał po wygraniu Ligi Światowej. Poszedł do sypialni, usiadł na łóżku i spokojnie, szklaneczka po szklaneczce wypijał cały trunek. Wcale nie ukoiło to jego nerwów czy serca, jedynie pozwoliło zasnąć. A w jego snach była tylko Ania i jej piękny, szczery uśmiech.
            Skołowana, zdezorientowana, przerażona i zagubiona. Nie mogła zapomnieć słów Michała i jego szyderczego śmiechu, jednocześnie ciągle widziała twarz Zbyszka, który mówił jej, że ją kocha, że jest tą jedyną, że chce dzielić z nią życie. Zagubiła się, nie wiedziała, komu ufać. Zdawała sobie sprawę z tego, że prawda jest gdzieś po środku, że Bartman naprawdę kiedyś był taki. Ale czy się zmienił? Tego nie mogła jednoznacznie stwierdzić i to ją najbardziej bolało. Włączyła telewizor, akurat leciała jakaś denna komedia romantyczna. Poszła do lodówki, z której wyjęła opakowanie lodów czekoladowych. Oglądając film, pochłonęła je całe, nie zwracając uwagi na płynące łzy. Zmęczona usnęła na kanapie. A w jej snach pojawiał się Zbyszek i gromadka dzieci, ich dzieci.
            Usłyszał dzwoniący telefon, który gwałtownie wybudził go ze snu. Zaspany odebrał i wycharczał:
- Słucham.
- I co? Zadowolony jesteś z siebie? – usłyszał gniewny głos Bartmana.
- A ty byłeś? – prychnął.
- Do jasnej cholery, dobrze wiesz, że nie! – w wyobraźni widział, jak Zbyszek zaciska pięści.
- No, to sam odpowiedziałeś sobie na pytanie. Nie jestem zadowolony, ale to było silniejsze ode mnie – powiedział skruszony.
- Tylko, że teraz obaj jesteśmy w ciemnej dupie!
- Widziałem ją…
- Kogo?
- Amelię.
- No, przecież mieszka w Rzeszowie.
- I ty o tym wiedziałeś?! – krzyknął zdenerwowany.
- No, tak. Próbowałem ci powiedzieć, ale… - nie pozwolił mu dokończyć. Rozłączył się, wziął kluczyki i wsiadł do auta.

Magnum incendium saepe parva scintilla**

 * Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu
** Często mała iskra powoduje wielki pożar

_________________________

Najdziwniejszy i najtrudniejszy rozdział tej historii. Teraz już jedziemy z górki ku końcowi. Pozdrawiam Zbigniewa B., który kontuzję leczy w Złotych Tarasach. No cóż, przynajmniej wiemy, że na próżno do szukać teraz w Rzeszowie. Ale żebym nawet go sklepu nie mogła na spokojnie iść, bo siatkówka mnie prześladuje? Stałam tak koło niego i miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Na szczęście wytrzymałam tych kilkanaście sekund, gdy mojej koleżance podarował swój cudowny autograf. Dziękuję, dobranoc. Tyle z moich siatkarskich przygód na dziś. A w centrum Warszawy łatwiej o siatkarza Resovii niż Politechniki.xD No, to do środy.:)
Pozdrawiam, Commi. 

18 komentarzy:

  1. Gdybym go zobaczyła, kazałabym mu wracać do Michała. Btw, będziesz dzisiaj na gadu? Bo mam zamiar do Ciebie napisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ci dwaj znów nie potrafią ze sobą normalnie porozmawiać... Co się wydarzyło, tego się już nie odmieni, więc porozmawiajcie i razem zastanówcie się, jak sobie wzajemnie pomóc. Cała czwórka nie ma odwagi na poważną rozmowę ze sobą, a szkoda, bo może to wiele by wyjaśniło. Kubiak, głupku, trzeba było się wcześniej ocknąć i pobiec za Amelią a nie topić smutki w wódzie! Zresztą pozostali nie lepsi ;p
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężko brać na siebie odpowiedzialność za źle podjęte decyzje i każdy z Twoich bohaterów coś o tym wie. Zarazem z łatwością chcą zatopić smutki w alkoholu, jakby miało im to w czymś pomóc. Ale w czym? Alkohol to chwilowe zapomnienie. Potem może spowodować tylko więcej problemów...No nic, czekam na ciąg dalszy.
    Tak na marginesie: zawsze mam problem z przypomnieniem sobie, jaki jest pierwszy grzech główny. Ale odkąd przypominam sobie, że w pierwszym był Zbigniew B., od razu nasuwa mi się prawidłowa odpowiedź... ;D
    Do środy ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co ludzie widzą w tym upijaniu się z rozpaczy/złości/bezsilności. Dla mnie to nie jest fajne zrobiłam tak raz i wiem że już tego nie powtórzę, bo na drugi dzień miałam jeszcze większe problemy niż te emocjonalne bo czułam się fizycznie jak wrak. Szkoda że miedzy tą trójką wyrosły takie nieporozumienia, ale nie są ona bezpodstawne. Każdy na swój sposób jest winny temu co się wydarzyło.
    Bartman w Wawie, ja się kiedyś we Wrocku na Rouzier'a natknęłam, haha

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy z nich się w czymś zatracił, najbardziej lajtową wersję wybrała Ania. Niewątpliwie Kubiak i Bartman oraz Amelia są zagubieni, szukając swojej własnej rzeczywistości, a stoi przed nimi otworem kilka takich bramek. Mam nadzieję, że w końcu Kubiak i Zbychu ze sobą pogadają - a teraz czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy złości i smutek odreagowuje na własny sposób... a alkohol towarzyszy temu najczęściej... Moze ta rozmowa Michała ze Zbyszek to dobry znak i początek zgody? Moze Kubiak wyjaśni wszystko nie tylko z przyjacielem ale i z ukochana? Pozdrawiam :)
    http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. jedna Ania wyłamała się i zjadła lody zamiast zapijać smutki alkoholem. Tak nie osiągną porozumienia. Zbyszek i Michał powinni sobie wszystko wytłumaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Że ku jakiemu końcowi? O.o Na razie o końcu wolę nie myśleć, mam nadzieję, że daleko do niego. Coraz bardziej wciąga mnie ta historia ;)Wszyscy pogubili się w życiu, ale szukanie pocieszenia w alkoholu nie jest dobrym pomysłem. Mam nadzieję, że Zbyszek i Michał w końcu pogadają jak ludzie i nie skończy się to kolejną awanturą. Oby Amelia przestała uciekać i szczerze porozmawiała z Kubiakiem, może nie jest jeszcze dla nich za późno :) Pozdrawiam i czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co się stało to się nie odstanie. Teraz można tylko sobie gdybać, co by było gdyby. Życie nie jest proste i zawsze tak będzie. Wszyscy się pogubili w życiu i mam wrażenie, że sami nie wiedzą, czego chcą od życia. Chyba potrzebna im jakaś terapia.
    A może tak rozmowa całą trójką na spokojnie, a nie upijanie się?
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj dzieje się dzieje ;) Ciekawe co teraz Michał zamierza zrobić? Może będziesz szukać Amelii?? Dobrze by było gdyby porozmawiali szczerze ;)To jest im potrzebne ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  11. A więc to prawda, że Bartman leczy kontuzje w Złotych tarasach ;) Moja koleżanka która o siatkówce wie tyle co nic również go widziała. Gościa by nie poznała (bo na oczy go nigdy nie wiedziała)gdyby nie to, że jakieś dziewczynki się nim zachwycały ;)

    Co do rozdziału to tylko Ania zadowoliła się czekoladowymi lodami, a reszta poszła w alkohol który jest złudnym rozwiązywaczem problemów ;) Stała się i się nie odstanie. Może Kuboak jest w stanie wybaczyć Amelii i będą jeszcze w stanie stworzyć szczęśliwy zwiazek )

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyli Zbysiu sobie hula po Warszawie? Ładnie, panie Bartman, ładnie. :D

    Cholera, ale się porobiło. Chyba Ania to jedyna rozsądna z całego towarzystwa, która nie poszła w ukojenie problemów alkoholem, chwała jej za to. Co to świństwo daje? Tak właściwie to nic oprócz chwilowego odprężenia. A tak nawiasem to chyba główka Michała najbardziej ucierpi. ;)
    Czy te dwa upierdliwe gnojki nie mogą ze sobą po ludzku porozmawiać zamiast drzeć koty? Tak nigdy nie dojdą do porozumienia i naprawy tego, czego nawzajem sobie zepsuli.

    OdpowiedzUsuń
  13. Alkohol niekiedy wydaje nam się jedynym wyjściem z sytuacji bez wyjścia. Ludzie często sięgają po niego gdy nie radzą sobie ze swoim życiem. Tak też jest w przypadku naszych bohaterów. Każde z nich sięga po alkohol z innego powodu, jednak czy upicie się jest wyjściem z sytuacji? Czy nie lepiej porozmawiać z kimś niż topić smutki w alkoholu? I teraz Michał wsiada do samochodu pijany... Nie chcę krakać, ale myślę, że dobrze to to się nie skończy.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. No to ładnie Pan Bartman się leczy... :P Kto wie, może w jego mniemaniu, Warszawa i jej Złote Tarasy mają lepsze "zaplecze medyczne" niż Rzeszów... :P

    Cóż, często bywa tak, że to właśnie alkohol staje się naszym kompanem w sytuacjach bez wyjścia. Często po niego sięgamy i w nim się zatracamy, i często potem tego żałujemy. Ale czy to naprawdę jedyne wyjście? Nie lepiej załatwić to werbalnie, dogadać się, dojść do jakichś wspólnych wniosków i ustaleń? Ciekawa jestem, co teraz postanowił zrobić Kubi...

    OdpowiedzUsuń
  15. Alkohol nie rozwiązuje problemów, ale z drugiej strony, mleko też nie :) Commi ale z Ciebie szczęściara... Ja idąc do sklepu spotykam głównie meneli, którzy mianują mnie szefową i chcą wyciągnąć kasę na alkohol lub fajki...

    OdpowiedzUsuń
  16. Alkohol może teoretycznie pozwala zapomniec ale w praktyce nie zawsze tak jest. To nie jest rozwiązanie naszych problemów, nie możemy się w nim zatracac bo zwykle po nim pozostaje nie tylko kac "zwykły" ale może zostac i moralny. Nie pozwól Kubiakowi by wsiadł w takim stanie do samochodu bo aż boję się pomyślec co może się wydarzyc...

    No no panie Bartman, no ładnie;p Ja mieszkam w tak wielkim mieście że nigdy nikogo nie spotkałam, chociaż nie raz widziałam sobowtóra Sławka Szmala:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj Miśku... Najpierw się robi, a potem myśli tak?

    OdpowiedzUsuń