Dla mnie jako Commi w tym momencie krótkie historie w pewnym sensie nie istnieją. Nie wiem nawet, czy to źle, czy nie. Po prostu cały swój 'wolny' czas jeśli już to poświęcam historii Oliwii i Łukasza albo nowemu projektowi. Jednak nie porzuciłam współpracy z Panną A i P. Po ostatniej szalonej historii przyszedł czas na Zbigniewa 'Rolnika' Bartmana. Ale jak zwykle zastrzegam, że nie chciałyśmy nikogo urazić. A szczególnie w przedostatnim akapicie. (Wybaczcie moje wiejskie poczucie humoru). A więc bawcie się równie dobrze, jak my gdy to tworzyłyśmy! :)
A i polecam odtworzyć piosenkę w trakcie czytania, niesamowicie wprowadza w klimat.xD
HISTORIA TRZYNASTA (KOMEDIA)
Idzie Zbyś przez wieś
Historia, którą przeczytacie wydarzyła się pewnego lata, które nie
zapowiadało się szczególnie. Nikt nie
spodziewał się tego, co miało się wydarzyć. Być może ta opowieść powinna zacząć
się od: "Za siedmioma górami, za siedmioma
lasami", ale wydarzyła się na naszej polskiej, pięknej wsi, gdzie
życie pewnego bożyszcza polskich nastolatek zmieniło bieg o sto osiemdziesiąt stopni.
Było piękne upalne lato. Wysoki
mężczyzna we flanelowej koszuli w kratę, uroczych gumiaczkach i z widłami w
rękach szedł właśnie na swoje pole. Na tym właśnie polu znajdowało się siano,
które musiał doprowadzić do porządku. Zbigniew, bo tak miał właśnie na imię
rolnik, w wolnych chwilach zajmował się polem, które umieszczone było w pewnej
wsi, która była dla wszystkich zagadką, bo nikt nie wiedział, jak się nazywa.
Był też kolejny problem. Sam zainteresowany nie miał zielonego pojęcia, jak się nazywa. Od rodziny, u której teraz mieszkał, dowiedział się, że został zaatakowany przez stado piszczących dziewczyn, ale oni nie mieli zielonego pojęcia, czemu on uciekał przed tyloma dziewczynami. I tak właśnie życie Zbigniewa zmieniło się diametralnie. Wstawał codziennie rano, aby wydoić krowę, nakarmić kury, a następnie wsiąść na traktor i udać się na pobliski jarmark, gdzie sprzedawał jajka. Zbysiu na własnej skórze mógł się przekonać, że życie na wsi nie jest usłane różami. Był zmuszany do ciężkiej pracy, a najgorsze było to, że nikt mu za to nie płacił. Życie przestało mieć dla niego sens.
Wszystko zmieniło się pewnego lipcowego ranka, kiedy to podczas pasienia krowy ujrzał uroczą dziewkę, która pilnowała kozy swoich rodziców. Piękne blond włosy o odcieniu platyny miała zaplecione w długiego warkocza, który kończył się tuż przy jej różowym gumiaku. Zbigniew widział tylko jej plecy, ale był przekonany, że to najpiękniejsza dziewczyna pod słońcem, na dodatek bardzo mu przypominała kogoś, kogo już niejednokrotnie widział. Liczył, że dzięki niej coś mu się przypomni, jakiś minimalny przebłysk przeszłości. Bo przecież on nie mógł od zawsze paść krów! Czuł, że stworzony jest do wyższych celów.
Nie przejmując się stadem pasących się kobył, ruszył w stronę wiejskiej dziewczyny. Zmierzał w stronę blondynki, w duchu dziękując Bogu, że postawił ją na jego drodze. Miał nadzieję, że nie będzie czuł się taki samotny wśród mieszkańców wsi, do których kompletnie nie pasował. Teraz nie znał innego życia niż to, które teraz wiódł, ale wiedział, że to nie jest to, w czym czuł się najlepiej. Nie do końca pojął obsługę grabi czy taczki, dlatego niejednokrotnie narażał się na urazy. Czasem miał dość tego wszystkiego i miał ochotę rzucić się z dachu stodoły, bynajmniej nie na siano. Ujrzenie dziewki tchnęło w niego nową nadzieję na to, że być może jego los się jeszcze odmieni. Gumiaki, które miał na nogach, były trochę za małe, dlatego jego chód wyglądał dość dziwnie. Gospodarz, u którego się zatrzymał, powiedział, że takich dużych rozmiarów nie produkują, bo normalni ludzie nie mają takich wielkich stóp jak on. Nie miał więc wyjścia i musiał chodzić w tych, które dostał. Tak bardzo zapatrzył się na dziewczynę, że zupełnie nie spostrzegł, iż potknął się o wystający z ziemi konar drzewa i wylądował twarzą w gnoju.
Był też kolejny problem. Sam zainteresowany nie miał zielonego pojęcia, jak się nazywa. Od rodziny, u której teraz mieszkał, dowiedział się, że został zaatakowany przez stado piszczących dziewczyn, ale oni nie mieli zielonego pojęcia, czemu on uciekał przed tyloma dziewczynami. I tak właśnie życie Zbigniewa zmieniło się diametralnie. Wstawał codziennie rano, aby wydoić krowę, nakarmić kury, a następnie wsiąść na traktor i udać się na pobliski jarmark, gdzie sprzedawał jajka. Zbysiu na własnej skórze mógł się przekonać, że życie na wsi nie jest usłane różami. Był zmuszany do ciężkiej pracy, a najgorsze było to, że nikt mu za to nie płacił. Życie przestało mieć dla niego sens.
Wszystko zmieniło się pewnego lipcowego ranka, kiedy to podczas pasienia krowy ujrzał uroczą dziewkę, która pilnowała kozy swoich rodziców. Piękne blond włosy o odcieniu platyny miała zaplecione w długiego warkocza, który kończył się tuż przy jej różowym gumiaku. Zbigniew widział tylko jej plecy, ale był przekonany, że to najpiękniejsza dziewczyna pod słońcem, na dodatek bardzo mu przypominała kogoś, kogo już niejednokrotnie widział. Liczył, że dzięki niej coś mu się przypomni, jakiś minimalny przebłysk przeszłości. Bo przecież on nie mógł od zawsze paść krów! Czuł, że stworzony jest do wyższych celów.
Nie przejmując się stadem pasących się kobył, ruszył w stronę wiejskiej dziewczyny. Zmierzał w stronę blondynki, w duchu dziękując Bogu, że postawił ją na jego drodze. Miał nadzieję, że nie będzie czuł się taki samotny wśród mieszkańców wsi, do których kompletnie nie pasował. Teraz nie znał innego życia niż to, które teraz wiódł, ale wiedział, że to nie jest to, w czym czuł się najlepiej. Nie do końca pojął obsługę grabi czy taczki, dlatego niejednokrotnie narażał się na urazy. Czasem miał dość tego wszystkiego i miał ochotę rzucić się z dachu stodoły, bynajmniej nie na siano. Ujrzenie dziewki tchnęło w niego nową nadzieję na to, że być może jego los się jeszcze odmieni. Gumiaki, które miał na nogach, były trochę za małe, dlatego jego chód wyglądał dość dziwnie. Gospodarz, u którego się zatrzymał, powiedział, że takich dużych rozmiarów nie produkują, bo normalni ludzie nie mają takich wielkich stóp jak on. Nie miał więc wyjścia i musiał chodzić w tych, które dostał. Tak bardzo zapatrzył się na dziewczynę, że zupełnie nie spostrzegł, iż potknął się o wystający z ziemi konar drzewa i wylądował twarzą w gnoju.
- O
jezusicku! - krzyknęła dziewka na widok bruneta leżącego w gnojówie. - Nic ci
się nie stało?
- A jak
myślisz? - spytał z sarkazmem i zaczął ''otrzepywać'' się z pachnącego niczym
woda kolońska gnoju. Już chciał wydrzeć się na dziewoję, która śmiała się z
niego, ale kiedy spojrzał w jej paczadła, utonął prawie tak samo jak Titanic.
Postanowił się otrząsnąć i zacząć bajerować nieznaną dziewoję. – Cześć, jestem
Zbysław - powiedział rolnik i ucałował dziewczynę w rękę.
- A witojcie, witojcie! - wydarła się
dziewczyna, tak głośno, że wróbelki, które siedziały na jabłoni, uciekły hen
daleko.
- Zdradzisz
mi swoje imię, piękna dziewko?
- Co
mówisz?! Ja nic nie słyszę, bo krowy muczą!
- Umówisz
się ze mną?
- Nie, nie
zrobię z tobą masła!
Na pobliskiej polanie było tak
głośno, że nieznajoma dziewka nie słyszała tego, co rolnik do niej mówi. On
mówił coś innego, a ona interpretowała to zupełnie inaczej. Mężczyzna powoli
tracił nadzieję, że dziewka okaże się tą jedyną. A już myślał, że w pobliskich
wsiach będą mówić o tym, jaka piękna z nich para, że na stronie rolnik.pl
pojawią się ich zdjęcia, jak wspólnie pilnują krów i młynkują razem zboże.
Wszystko powoli pryskało jak bańka mydlana. Ale nadzieja umiera ostatnia. W
pewnym momencie Zbigniew usłyszał za plecami straszny hałas, instynktownie padł
w gnojówkę, pociągając za sobą dziewczynę. Po paru sekundach w miejscu, w
którym przed chwilą stali, widać było tylko ślady ogromnego, wściekłego byka.
- Ty... -
wydukała wieśniaczka. - Uratowałeś mnie - stwierdziła, a jej oczy zaszły łzami.
- To czysta
przyjemność - odpowiedział Zbigniew. Czysta? Błagam, czy ten człowiek nie ma za
grosz wyczucia tego, co mówi? A podczas wywiadów wydaje się całkiem mądry.
Widzicie właśnie, co robi z ludźmi telewizja! Nigdy jej nie wierzcie, a już na
pewno nie wtedy, gdy siatkówkę pokazuje polska telewizja publiczna.
- W ramach
rekompensaty. Chciałabym cię zaprosić na kwaśne mleko i chleb ze smalcem -
powiedziała blondynka, która nadal była pod wrażeniem bohaterskiego czynu nowo
poznanego mężczyzny.
- Oj, nie
wiem, nie wiem - zaczął przekomarzać się brunet.
- Nie daj
się prosić - blondyna zrobiła maślane oczka i posłała Zbyszkowi swój uśmiech
numer trzydzieści siedem.
- Dobrze,
ale następnym razem ja ciebie zaproszę na chleb ze śmietaną i cukrem.
Szli w ciszy. W sumie niezupełnej ciszy, gdyż blondynka pod nosem śpiewała znaną wiejską piosenkę pt. „Szła dzieweczka do laseczka”. Brunet był pod wrażeniem jej jakże melodyjnego głosu. Był zachwycony wiejską dziewką. Nie dość, że miała długie, zgrabne nogi, to jeszcze piękny, melodyjny głos. Zbysław pod wpływem śpiewu dziewczyny sam zaczął śpiewać. Jednak on postanowił zanucić inną wiejską, biesiadną piosenkę. Brunet postanowił zaśpiewać „Hej sokoły”. Szedł tak z wiejską dziewką, przez pola, góry, lasy doły, śpiewając sobie wesoło. Jednak, jak mówi jedna piosenka, nic nie może wiecznie trwać. Zbysław od kilku chwil miał dziwne przeczucie, że coś się stanie. Coś złego.
Szli w ciszy. W sumie niezupełnej ciszy, gdyż blondynka pod nosem śpiewała znaną wiejską piosenkę pt. „Szła dzieweczka do laseczka”. Brunet był pod wrażeniem jej jakże melodyjnego głosu. Był zachwycony wiejską dziewką. Nie dość, że miała długie, zgrabne nogi, to jeszcze piękny, melodyjny głos. Zbysław pod wpływem śpiewu dziewczyny sam zaczął śpiewać. Jednak on postanowił zanucić inną wiejską, biesiadną piosenkę. Brunet postanowił zaśpiewać „Hej sokoły”. Szedł tak z wiejską dziewką, przez pola, góry, lasy doły, śpiewając sobie wesoło. Jednak, jak mówi jedna piosenka, nic nie może wiecznie trwać. Zbysław od kilku chwil miał dziwne przeczucie, że coś się stanie. Coś złego.
Nagle, gdzieś w oddali, usłyszał dziwne odgłosy, które coś mu
przypominały, jednakże w tamtym momencie nie mógł sobie przypomnieć, skąd je
zna. Dał dziewczynie znak, żeby na moment umilkła i przestała nucić hity z
tutejszej, wiejskiej dyskoteki, na którą zjeżdżali się kawalerowie ze
wszystkich okolicznych wiosek. Dotarły do niego słuchy, że jest we wsi pewna
dziewczyna, za którą wszyscy faceci z najbliższej okolicy szaleją, teraz już wiedział,
że tą piękną niewiastą jest jego jasnowłosa towarzyszka. Słyszał wiele opowieści
o tym, co trzeba zrobić, by zdobyć jej względy, tymczasem on wygłupił się z tym
upadkiem twarzą w gnój. Dziwił się, że ona chce jeszcze z nim rozmawiać, ale
może wcale nie była taka, za jaką ją wszyscy mieli we wsi? Wracając jednak do
sytuacji, w której teraz się znaleźli, dziewczyna umilkła. Zbyszek próbował
nasłuchiwać odgłosów, które z każdą chwilą przybierały na sile. Nagle jasnym
stało się, że coś zbliża się w ich kierunku. Odgłos ciężkich kroków zdawał się
być coraz głośniejszy. Dziewczyna zaczęła krzyczeć ze strachu, gdy z lasu
wyszedł wielki byk, który patrzył na nich złowrogo.
- To
najbardziej dziki byk w całej wsi! - ryknęła, prawie blada ze strachu.
Tymczasem rolnik poczuł przypływ adrenaliny. Widząc strach, jaki zawładnął jego
towarzyszką, postanowił pokazać się z nieco lepszej strony i stanąć oko w oko z
bykiem, który zaszedł im drogę.
Chyba mało interesuje was, co
działo się dalej z bykiem i Zbigniewem, bo przecież równie istotne jest to, co
działo się w Spale. A tam trwały gorączkowe poszukiwania zaginionego
atakującego, robiono wszystko, żeby informacja o jego zniknięciu nie wyszła na
jaw. To byłby kolejny skandal na koncie PZPS-u, a aż tyle w jednym roku nie
może się zdarzać. Zresztą, co mieli powiedzieć? Że porwało go UFO? NASA? Albo
Brazylijczycy, którzy przestraszyli się jego „atomowych” ataków i zagrywek
posyłanych z prędkością światła? Biegali po lesie, szukając jakichkolwiek
poszlak, ale nie znaleźli nic. Gdy zrezygnowani stanęli na skraju lasu,
zobaczyli wielkie pola rolników, by chwilę potem usłyszeć ryk dzikiego byka i
goniącego za nim z widłami wyrośniętego bruneta w wiejskim stroju. Tak, to był
Zbigniew Bartman, a byk uciekał przed nim jak przed jakąś godzillą,
jednocześnie biegnąc prosto na grupę reprezentantów Polski.
Dziki, tak dokładnie te Dziki, które za kilka godzin miały spotkać się
z Brazylią, postanowiły pomóc swojemu koledze. Przecież nie mogli zostawić
Zbysława na pastwę losu. Nawet jeśli ktoś za nim nie przepadał, to nie mógł
pozwolić na to, aby Zbysiu zginął na wiejskiej polanie zgładzony przez byka. Co
to, to nie.
- Lecimy! -
krzyknął Uszaty i zaczął biec w stronę Zbysia, który właśnie walczył ze
wściekłym bykiem.
- Tak,
Uszaty leć na swoich uszach - zakomunikował Cichy i zaczął turlać się po ziemi
ze śmiechu.
- Chłopaki,
czy wy widzicie to, co ja? - spytał się Igła.
Panowie spojrzeli w stronę byka i dostali nagłego olśnienia. Twarz byka
przypominała im mocno wkurwionego Bernando Rezdendę. Ten sam wyraz twarzy. Ta
sama złość. Wyglądał dokładnie tak samo jak w momencie, kiedy krzyczy na swoje
Kanary po nieudanej akcji. Nagle stało się coś niespodziewanego. Nad głową byka
pojawiły się żółte kanarki, które skutecznie uniemożliwiały walkę Zbysia ze
złym bykiem. Teraz to było już pewne! Zbysław sobie sam nie poradzi. Panowie pędem
ruszyli do swojego kolegi, przecież nie mogli zostawić go samego. Zresztą,
jakby to wyglądało, gdyby kanary pokonały Zbysia? Wiejska dziewka też starała się pomóc, ale na
nic zdało się wymachiwanie jej długimi warkoczami. Dziewoja nie miała szans z
kanarkami i wściekłym bykiem.
Cała batalia na wiejskiej polanie była tak samo wyrówna jak inne
spotkania tych dwóch zwaśnionych reprezentacji. Nagle kanarek z numerem jeden
na grzbiecie zaczął rzucać swoim kolegom z kanarkowej drużyny czekoladę. Czyżby
czekolada miała magiczne moce?
Wyglądało na to, że nasze dziki nie do końca dają sobie radę ze stadem
rozwścieczonych kanarków, które dodatkowo z czekolady uczyniły główną broń. I
być może panowie polegliby wręcz z kretesem, a Zbyszek przepadł na dobre, gdyby
nie to, że ktoś wpadł na genialny pomysł. Sam Bartosz Uszaty krzyknął, by ktoś
dał Zbyszkowi Red Bulla, czyli jego napój bogów, po którym zawsze wstępowały w
niego siły. Nie mieli zbyt wiele czasu, gdyż przeciwnicy naciskali na nich
coraz mocniej, wierzyli jednak, że boski napój przywróci chłopu dawne siły. Gdy
Zbysław złapał puszkę i szybko wypił jej zawartość, wszyscy czekali z zapartym
tchem na to, co wydarzy się dalej. Nerwowe oczekiwanie na to, co nastąpi. Wtem
na niebie pojawiła się srebrna łuna, która padała wprost na głównego bohatera
tej historii. Z ust Zbyszka wydobył się głośny, przeraźliwy wrzask, niczym
ziewnięcie lwa, a zaraz po tym łuna zniknęła, a Bartman wreszcie wyglądał jak
Bartman, którego znali wszyscy zgromadzeni. Gdy tylko zobaczył, że byk
przypomina Rezende, stało się jasne, że odzyskał pamięć i już doskonale wie,
kim jest. Zagrzewając swoich kolegów do boju, ruszyli na starcie z odwiecznym przeciwnikiem...
Zanim jednak walka rozgorzała na dobre, chłopcy postanowili odśpiewać
hymn, ale nie, nie był to hymn Polski, tym razem zaśpiewali to, co zawsze
chcieli zaśpiewać przed ważnym pojedynkiem, czyli hit zespołu Weekend – „Ona
tańczy dla mnie”. O dziwo, nawet Opona i Kran śpiewali tę wzywającą do boju
pieśń! Chwilę potem rozpoczęła się decydująca bitwa, na śmierć i życie. Za
okopy odpowiedzialni byli spece od obrony, czyli Nitka, Pudliszki, Rękawiczki i
Locha. Taktycznym przeprowadzeniem szturmu zajął się Opona i Wymiot.
Najsilniejsze ataki padały z rąk Kranu i Barmana, czasami dołączał się do nich
Wegetarianin. Nalotem z powietrza zajęli się Krzew, Głośny i Sierp. To
wszystko, po zaciętej walce, dało im upragnione zwycięstwo. Byk padł nieżywy na
trawę, a kanarki pobiegły utopić się w stawie. Ten obrzydliwy widok zastąpiło
zaraz stado wiejskich dziewoi, które machały pomponami zrobionymi z siana.
- Ej, stary, gdzie Anastasi? – ktoś zwrócił się do Bartmana.
- Co? Jaki Anastasi? – pytał nieprzytomnie Zbigniew.
- Ej, stary, gdzie Anastasi? – ktoś zwrócił się do Bartmana.
- Co? Jaki Anastasi? – pytał nieprzytomnie Zbigniew.
- Anastasi
cię woła! Za piętnaście minut trening! – oznajmił Ruciak, a Zbigniew dopiero
teraz otworzył oczy.
- Trening?
Jaki trening?
- Co ty taki
nieprzytomny? Sny erotyczne miałeś czy co?
- O, stary,
dużo gorzej, dużo gorzej.
A wy? Wierzycie w sprawczą moc
snów? Kto wie, może kiedyś i ten, nieco pomylony sen Zbigniewa Bartmana
znajdzie swoje miejsce w rzeczywistości. W tym świecie wszystko jest możliwe.
_________________________
Panna A: Witajcie moje drogie. Prezentujemy Wam kolejną odsłonę czegoś nienormalnego. Ale jak szaleć, to szaleć. Pamiętajcie, że my nie chcemy nikogo tutaj obrażać, nic z tych rzeczy. Kiedy coś kolejnego powstanie? Nie mam pojęcia. Przed oczami mam tylko stos swoich notatek i nic więcej. Sesja to zło. Dziękuje dziewczynom za kolejną bardzo udaną współpracę. Liczę na kolejną. Mam tez nadzieję, że nie mają dość już mojego chorego poczucia humoru. Wracam na swoją emeryturkę. Trzymajcie się ciepło. I do napisania.
P.: Powstrzymam się dziś od komentarza, gdyż moja głowa nie jest w stanie znieść nadmiaru emocji. Pani z Zaksy, obok której siedziałam na meczu, prawie doprowadziła mnie do szału, a po tym, jak zobaczyłam Bartmana w jury Miss Polonia, ręce mi opadły. Niech podsumowaniem będzie komentarz "On jeszcze gra czy już tylko wygląda?", na który Commi odpowiedziała, bardzo słusznie zresztą, "ani to, ani to"
i tyle, nic więcej nie mam do dodania.
Commi: Co ja mam Wam jeszcze powiedzieć? Że w ciągu jednego sezonu zmieniłam diametralnie nastawienie do Zbigniewa Bartmana? Owszem. A następny, jeśli w ogóle, to pewnie nasz amator rosyjskich metod leczenia, czyli Bartosz K., który w ostatnim czasie często pojawia się w tym, co piszę i nawet sprawiam, że ludzie go lubią.xD A z taką "normalną" krótką to kiedyś na pewno wpadnę, ale kiedy to Wam nie powiem.
Pozdrawiamy, Commi, P. i Panna A.
EDIT: Cóż, jako że niewiele osób rozumie moje poczucie humoru, już spieszę z objaśnieniami co do pseudonimów. Powstawały one drogą skojarzeń, które nie dla wszystkich muszą być oczywiste.xD
Opona - Paweł "Guma" Zagumny
Kran - Bartosz Kurek
Nitka - Krzysztof "Igła" Ignaczak
Pudliszki - Michał "Winiar(y)" Winiarski
Rękawiczki - Michał "Rękawki" Ruciak
Locha - Michał "Dzik" Kubiak
Wymiot - Łukasz Żygadło
Barman - Zbigniew Bartman
Wegeterianin - Jakub Jarosz
Krzew - Marcin "Drzewo" Możdżonek
Głośny - Piotr "Cichy" Nowakowski
Sierp - Grzegorz "Kosa" Kosok
P.: Powstrzymam się dziś od komentarza, gdyż moja głowa nie jest w stanie znieść nadmiaru emocji. Pani z Zaksy, obok której siedziałam na meczu, prawie doprowadziła mnie do szału, a po tym, jak zobaczyłam Bartmana w jury Miss Polonia, ręce mi opadły. Niech podsumowaniem będzie komentarz "On jeszcze gra czy już tylko wygląda?", na który Commi odpowiedziała, bardzo słusznie zresztą, "ani to, ani to"
i tyle, nic więcej nie mam do dodania.
Commi: Co ja mam Wam jeszcze powiedzieć? Że w ciągu jednego sezonu zmieniłam diametralnie nastawienie do Zbigniewa Bartmana? Owszem. A następny, jeśli w ogóle, to pewnie nasz amator rosyjskich metod leczenia, czyli Bartosz K., który w ostatnim czasie często pojawia się w tym, co piszę i nawet sprawiam, że ludzie go lubią.xD A z taką "normalną" krótką to kiedyś na pewno wpadnę, ale kiedy to Wam nie powiem.
Pozdrawiamy, Commi, P. i Panna A.
EDIT: Cóż, jako że niewiele osób rozumie moje poczucie humoru, już spieszę z objaśnieniami co do pseudonimów. Powstawały one drogą skojarzeń, które nie dla wszystkich muszą być oczywiste.xD
Opona - Paweł "Guma" Zagumny
Kran - Bartosz Kurek
Nitka - Krzysztof "Igła" Ignaczak
Pudliszki - Michał "Winiar(y)" Winiarski
Rękawiczki - Michał "Rękawki" Ruciak
Locha - Michał "Dzik" Kubiak
Wymiot - Łukasz Żygadło
Barman - Zbigniew Bartman
Wegeterianin - Jakub Jarosz
Krzew - Marcin "Drzewo" Możdżonek
Głośny - Piotr "Cichy" Nowakowski
Sierp - Grzegorz "Kosa" Kosok
Chyba nic konstruktywnego nie napiszę :D Mistrzostwo! :)
OdpowiedzUsuńJesteście genialne :) To poprawie humor bardziej niż stos najlepszych filmów komediowych. Wyobrażenie sobie Bartmana ganiającego z widłami i niemal płakałam ze śmiechu ;> Gratuluję pomysłu.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńBartmanowi by się przydała taka zmiana środowiska bo mu się w tym sezonie w mózgu poprzestawiało na całego i doszczętnie. Mógłby na tej wsi wieczność zostać pasać krowy i uganiać się za nimi, dziewkami i Bogu winnym bykom wcale bym za nim nie tęskniła bo go w ostatni czasie nie poznaje.
OdpowiedzUsuńDziewczyny jesteście genialne, a ja ten humor chwytam i chłonę jak gąbka :))
Muszę przyznać, że nieźle się ubawiłam :D Co jak co,ale w takiej roli to akurat Bartman mi pasuje :D Macie niezłą fantazję,ale to jest zdecydowanie na plus! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
JA pierdziele, leżę ze śmiechu. Jaki romantyzm, Bartman wrzeszczy czy dziewczyna się nim umówi a tu krowy buczą. Haha :) Świetna komedia :)
OdpowiedzUsuńHahahaha. Chciałabym zobaczyć Bartmana w roli rolnika...
OdpowiedzUsuńJuż czytając tytuł zaczęłam się śmiać, bo wyobraziłam sobie naszego Zbysia w gumiakach i stroju rolnika. Wyglądałby przekomicznie! :> Widzę poza tym w komentarzach dziewczyn, że wysłałyby Bartmana na wioskę, żeby mu się we łbie poukładało. :) Więc wyślijcie go do mojej wioski! Tu by miał szkołę życia.... :p A wracając do opowiadania, to ten przedostatni rozdział jest GENIALNY! Okazuje magiczną moc Red Bulla. haha
Dziewczyny, uwielbiam Was! <3
Jak całkiem pana Bartmana lubiłam, tak w przeciągu jednego sezonu zmieniłam swoje zdanie o nim...
OdpowiedzUsuńRolnicza opowieść jest jeszcze lepsza niż ta o Zatorku! :D Zbyś idealnie mi tutaj pasje, a wszelkie pseudonimy są po prostu genialne xD Nie umiem nawet napisać tutaj nic odpowiedniego... :D
Czekam z niecierpliwością na kolejne komedie ^^
Kto wie, może Bartman by się dobrze odnalazł w wiejskim środowisku? Tego nie wie nikt :D Widzę Red Bull w grze xD Popłakałam się ze śmiechu, a najwspanialsze są nowe pseudonimy chłopaków. Spadłam z krzesła, jak je przeczytałam. :D Praca the best! Czekam na kolejny ciekawy wytwór wyobraźni autorek. : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Milka
GENIALNE, po prostu GENIALNE. Padłam, macie wyobraźnię, oj macie ;DD Ubawiłam się totalnie ;)
OdpowiedzUsuńVE.
Leżę właśnie pod stołem, dosłownie, z telefonem w dłoni, i chyba za szybko się nie podniosę! :D Taka komedia idealnie oddziałuje na mój mózg, który Zbysiu przemęcza swoim gwiazdorzeniem. Czy tylko ja mam takie wrażenie, że taka sytuacja jak tutaj dzieje się naprawdę, że Bartmanowi odpierdoliło na ćwierćwiecze i nie wie, kim tak naprawdę jest? Cóż, dobrze, że na żywo nie zapierdala w gumiakach i widłami w ręku. Chociaż z drugiej strony chciałabym zobaczyć, jak tak buźką ląduje w gnoju. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asieńkę dziewkę i walkę siatkarzy z bykiem i kanarkami! :P
CO WY ĆPIECIE?! XD Taaa, Zbynio koneser kanapek powinien wybrać się na wieś, podoi krówki, da świnkom jeść gnój wywiezie... :D
OdpowiedzUsuńZryte główki macie ale i tak was kocham!! :* tak to chyba się jeszcze nie śmiałam czytając cokolwiek :D boskie i tyle. Zibi "rolnik" Bartman forever!!
OdpowiedzUsuńO kurdę! :D to jest rewelacyjne! hahahaha :D Chcę więcej!!! :D
OdpowiedzUsuń[ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]
Wy jesteście genialne! Co Wy bierzecie dziewczyny?;D Bartman w tym gnoju normalnie mnie powalił na kolana:D ja chce więcej i życzę dużo, dużo weny i równie zarembistych pomysłów;D
OdpowiedzUsuńPadłam przy Zbyszku w gumiakach, przy widłach jeszcze miałam siłę do życia i wiarę w ludzi, ale dalej to już nie mogłam;D
OdpowiedzUsuńTo się właśnie nazywa, że mózg rozjebany:D
Leżę i płaczę ze śmiechu. Zbigniew Rolnik? Mistrzostwo i tyle! ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja się bym bardziej ucieszyła, słysząc, że ma formę, a nie, że wystąpi w finale 'Miss Polonia'...
Mój mózg...
OdpowiedzUsuńLeżę i wstać nie mogę, to jest istny majstersztyk, byleby więcej takich.
Że tak powiem brzydko: mózg roz*ebany!!! Genialne!!!!
OdpowiedzUsuńHahaha nie wyrabiam! :D Jesteście świetne xD
OdpowiedzUsuńO rajuśku! Genialne, mega genialne :D Wyobraziła sobie naszego Zbysia w gumiakach z widłami w ręce i mało z krzesła nie spadłam... Mistrzostwo świata po prostu, co tu dużo mówić :)
OdpowiedzUsuń