24 maja 2013

HISTORIA OSIEMNASTA cz.1

Cztery pory roku
Lato

Było ciepłe lato, choć czasem padało
Dużo wina się piło i mało się spało
Tak zaczęła się wakacyjna przygoda
On był jeszcze młody i ona była młoda

Zmęczony treningami, zmęczony ciągłą bieganiną, zmęczony życiem wpada do służbowego mieszkania, omal nie wyważając drzwi. Nie zwraca uwagi na nic, tylko natychmiast ląduje na kanapie stojącej na środku salonu. Po kilkunastu minutach nic nierobienia dochodzi do wniosku, że zgłodniał. Niestety, gdy tylko zagląda do lodówki, okazuje się po raz kolejny, że jest beznadziejnym gospodarzem i nie powinien mieszkać sam. Przybytek ludzkości świeci pustkami, nie ma w nim nawet zgniłej pietruszki. Nie ma wyboru, zakłada znów kurtkę i rusza na podbój najbliższego spożywczego.
Ludzie z reguły przyzwyczaili się do jego obecności, tak jak i reszty graczy rzeszowskiej drużyny, poza tym on jest tutaj zwykłym imigrantem przyjeżdżającym w poszukiwaniu lepszej pracy. Paradoks? Niewątpliwie. Jest coś, czego nawet Amerykanie mogą nam pozazdrościć, to liga siatkarska. Paul Michael Lotman, bo tak nazywa się ów mężczyzna, przyjechał do Polski, aby grać w jednej z najlepszych lig świata, aby się rozwijać i walczyć o najwyższe cele.
Po wyjątkowo sporych zakupach jak na niego wchodzi na klatkę schodową, gdy przypomina sobie, że warto byłoby zajrzeć do skrzynki na listy. Rachunkami co prawda nie musi się przejmować, ale może mama przysłała kolejny ckliwy list? Wyciąga trzy listy, z czego jeden zapakowany jest w kremową kopertę i podpisany typowo kobiecym pismem. Nie, to nie jest list od jego dziewczyny, narzeczonej czy żony. Przyjmujący to samotny strzelec, który nie szuka stałego związku, od czasu do czasu porywa się jedynie na przelotne przygody z pięknymi brunetkami czy blondynkami. Nie cierpi natomiast rudych, ma do nich jakąś awersję, sam do końca nie wie, skąd się ona wzięła.
Po zjedzeniu chińskiej zupki robionej w Radomiu siada ponownie na kanapie i przypomina sobie o listach. Dwa z nich to jakieś reklamy firm ubezpieczeniowych, a on raczej nie wybiera się w tej chwili na tamten świat, przynajmniej wychodzi z takiego założenia. Kremowa koperta jednak różni się od tamtych, otwiera ją gwałtownie, rozrywając na strzępy. Na szczęście kartki w niej schowanie nie ucierpiały. Tak, kartki, wygląda na to, że to bardzo długi list.
„Bez miejsca, bez daty.
Drogi Paulu Lotmanie!
Prawdopodobnie nigdy nie zadałabym sobie tyle trudu, żeby Cię odnaleźć, gdyby nie Twoje niekończące się występki. Inaczej by to wyglądało, gdyby z Nią to był jedyny raz, uwierz mi, że wtedy na pewno bym tego nie pisała, ale piszę, wbrew zaleceniom samej zainteresowanej. Piszę, bo nie mogę dłużej patrzeć na Jej ból.
Pamiętasz swoją ubiegłoroczną wizytę w Sofii? Nie pojechałeś tam na urlop, lecz do pracy, ale to Ci nie przeszkodziło w zrujnowaniu życia jednej z bardzo bliskich mi osób. A pamiętasz może imprezę w klubie po finale Ligi Światowej, przegranym przez Twój zespół, ale i tak się cieszyłeś. W końcu Polska to teraz Twój dom. Pamiętasz?”
Oczywiście, że pamięta! Upalne lato w bułgarskiej stolicy dawało mu ogromnego kopa, a na dodatek był to sezon olimpijski, wtedy wszystko kręci się wokół jednego. Wokół Igrzysk, które są marzeniem każdego sportowca. Zaraz po finale zabrał się z polskimi przyjaciółmi do klubu, aby świętować ich zwycięstwo i swoje srebro. To była jedna z najlepszych imprez, na jakie udało mu się iść w ostatnim czasie, do tej pory ją pamięta. Ale kim, do cholery, jest owa Ona?!
„W takim razie pamiętasz może również rudowłosą dziewczynę, którą uwiodłeś tego wieczoru, zabrałeś do hotelu, zrobiłeś, co miałeś zrobić, nawet się nie przedstawiając. I nie byłoby w tym nawet nic strasznego, gdyby nie to, że następnego dnia, pewnie jeszcze nieco wstawiony, przejechałeś tę dziewczynę i zwiałeś z miejsca zdarzenia z piskiem opon, zostawiając Ją na pastwę losu. Zawsze tak unikasz odpowiedzialności? Ach, tak, ja również kocham pytania retoryczne!”
Jakby ktoś uderzył go obuchem w łeb. Wszystko wróciło. To wcale nie był taki wspaniały wieczór, chociaż w sumie był, ale jego konsekwencje nie były przyjemne. Ruda, no tak, już wiadomo, skąd ta awersja. Fakty są jednak takie, że dziewczyna była śliczna, ale nie to go w Niej urzekło. Miała wyraziste zielone oczy, z których biła inteligencja i przenikliwość. O co ona ma do niego pretensje?! Przecież nie protestowała, gdy zabierał ją do hotelu! Wystarczyło jedno słowo, aby przestał. A ten wypadek, cóż… Był idiotą, nadal jest, ale wtedy wyjątkowo utrudniło mu to życie. Spieszył się na samolot do domu, zaspał, kilkudniowy pobyt na wybrzeżu stał pod znakiem zapytania, a jemu pod koła wpakowała się jakaś dziewucha. Nie miał pojęcia, że to była właśnie Ona. Ta, która, nieświadomie i dla niego, i dla Niej, zawróciła mu w głowie, przestawiła tok myślenia.
Dotarło do niego, jak bardzo się wygłupił. Nie, „wygłupił” to złe słowo, on postąpił jak ostatni idiota. A co jeśli z tą dziewczyną stało się coś poważnego?
Dzwonek, ten cholerny dzwonek zawsze odzywa się w najgorszym możliwym momencie! Chowa szybko list do szuflady i biegnie do drzwi. Mamusia?! Tylko jej tutaj jeszcze brakowało.
- Paul, syneczku! Jak miło cię widzieć!
- Tak, ciebie też, mamo.
Dwa dni życia w niepewności, wizyta matki jest tak absorbująca, że on nawet nie ma czasu zajrzeć do szuflady i tego przeklętego listu. Z drugiej strony chyba nawet tego nie chce. A jeśli przez swoją głupotę zabił tak cudowną istotę?

_____________________________

Zaczynamy podróż przez listy z Paulem. Ale więcej komentarza nie będzie, bo za kilkanaście minut w końcu nadejdzie ten upragniony moment. Reprezentacja.
Pozdrawiam, Commi.

15 komentarzy:

  1. Szkoda, że pana z szablonu dzisiaj nie zobaczyliśmy na boisku, ale jeszcze wszystko do nadrobienia. Reprezentacja ♥
    Doskonale wiesz, że uwielbiam historię Paula, chociaż ci groziłam bardzo, kiedy ją pisałaś. Ostatnio czytałam ją jeszcze raz i powiem ci, że uwielbiam ją właśnie taką.
    Buziaki, słonko! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Paul i jestem w niebie :). Zaintrygowałaś mnie i to cholernie, zastanawiam się co rudowłosą niewiastą, czy okaże się, że jest matką jego dziecka, o którym on nie ma najmniejszego pojęcia; albo że coś jej się stało i potrzebuje pomocy. Czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, Paul narozrabiał? To w takim razie poproszęwięcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem w jakim celu pisze list do Paula, koleżanka Rudej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobór bohatera bardzo mi się podoba, ale zdecydowanie nie to zwraca największą uwagę. Uwielbiam twój styl pisania, ale o tym wspominałam pewnie wiele razy :) Ogromny szacunek, że przy dość sporej ilości różnych opowiadań udaje ci się stworzyć coś oryginalnego i zaskakującego. Podsumowując, zakochałam się w tej historii i nie moge doczekać się kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  6. o rany! czegoś takiego jeszcze nie czytałam. już mi się bardzo podoba :) no i chińska zupka zrobiona w Radomiu xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Paul narozrabiał i co do tego nie należy mieć żadnych wątpliwości. Że też jego mamusia musiał sie pojawić w tak nieodpowiednim momencie. Bardzo mnie ciekawi ciąg dalszy tego listu. Czekam z niecierpliwością na kolejną część tej historii ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Paul narozrabiał i teraz ma wyrzuty sumienia. mam jednak nadzieję,ze nie zabił tej dziewczyny...

    OdpowiedzUsuń
  9. Paul w złym wydaniu, to ja resztę biorę w ciemno. Przyjaciółka Rudej wzięła jej los w swoje ręce i odszukała Paula by uświadomić go do czego może doprowadzić jego styl bycia kolejna dziewczynę. Strasznie mnie ciekawi ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoje pomysły nigdy mnie nie zawodzą. Bardzo intrygująca pierwsza część, szczerze mówiąc zaskoczył mnie dobór głównego bohatera, mało pozytywnego, ale czyta się świetnie i już nie mogę się doczekać kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wytrzymam do kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż, przynajmniej Paul ma dobry kontakt z nadopiekuńczą mamusią. Lepsze takie coś niż niewidzenie matki przez długi okres czasu. :)
    Niegrzeczny Lotman? To mi się podoba. Ale tę dziewczynę wypadałoby przeprosić. O ile jeszcze chodzi po tym świecie, na co bardzo, bardzo liczę.
    Nie mam siły do komentarzy, więc przepraszam za taki króciutki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Łośman coś ty narobił :P Mam nadzieję że dziewczyna żyje. A takiej formy mamusi nie zazdroszczę :P
    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  14. Potrącił dziewczynę i zwiał.... aha .

    OdpowiedzUsuń
  15. Już lubię to opowiadanie za Paula :) Na początku myślałam, że to będzie jakaś historia o miłość, że pozna jakąś dziewczynę i się do niej zbliży... No, ale tym listem to mnie zaskoczyłaś. Potrącił kobietę i zwiał z miejsca zdarzenia? Nie powiem, ciekawie się zaczyna robić...

    OdpowiedzUsuń