17 maja 2013

HISTORIA SIEDEMNASTA cz.3 (ostatnia)



Odcienie tęsknoty
Odcień trzeci
- Wszystko w porządku? – pyta, pozornie spokojnie, podchodząc do ciebie. Drżysz, gdy na ramieniu czujesz jego delikatny dotyk. Potok łez wypływa z twoich oczu, nie potrafisz tego powstrzymać. Tyle czasu czekałaś na to spotkanie, a teraz braknie ci języka w buzi. Masz mu tyle do powiedzenia, że potrafisz tylko patrzeć, jak on walczy sam ze sobą. – Ber. – Rozpływasz się, słysząc to zdrobnienie, i zaczynasz jeszcze mocniej płakać. – Nie płacz – prosi, ocierając kciukiem pojedynczą łzę z twojego policzka. Mimowolnie jego palec ląduje na twojej dolnej wardze, przechodzi cię dreszcz, co on od razu zauważa. Uśmiecha się delikatnie, zbliża powoli swoją twarz do twojej, jakby bał się, że uciekniesz. Gdy wasze nosy się stykają, widzisz w jego oczach pytanie, ale nie potrafisz dać mu żadnego znaku. Cały irracjonalny lęk i stres opada, gdy czujesz jego ciepłe usta na swoich. Jesteście idealnie dopasowani, jakby ulepieni z tej samej gliny i oboje to czujecie, oddając się tej namiętności. Brakuje wam tchu, ale nie chcecie się od siebie odrywać. Boicie się, że tutaj skończy się wasza bajka, że wszystko pryśnie. – Przepraszam – wypowiada w końcu to słowo, które tak bardzo pragnęłaś usłyszeć.
Przerasta cię to wszystko, odrywasz się od niego i uciekasz. Nie jesteś w stanie uwierzyć w to, że ta cała sytuacja nie była wytworem twojej wyobraźni, lecz zdarzyła się naprawdę. Nie możesz też znieść myśli, że złamałaś te wszystkie obietnice, że go zawiodłaś. Chwytasz z wieszaka swoją kurtkę i biegniesz, sama nie wiesz dokąd. Wsiadasz zapłakana do autobusu, starasz się nie zwracać uwagi na litościwe spojrzenia współpasażerów. Masz dość wszystkiego, chcesz krzyczeć, ale nie potrafisz nawet szeptać. Wysiadasz w końcu na odpowiednim przystanku, biegniesz przez cztery piętra, zdyszana drżącymi dłońmi otwierasz drzwi, które po wejściu zatrzaskujesz. Siadasz na parapecie, w rękach kurczowo trzymasz jego koszulę, obejmując nimi jednocześnie swoje kruche nogi. Płaczesz, z twoich oczu łzy lecą nieopanowanymi strumieniami, nie zwracasz na nic uwagi. Jesteś tylko ty i twoja rozpacz. Ktoś po cichu wchodzi do twojego mieszkania, ale ty byś nie zauważyła, nawet gdyby wjechali do niego czołgiem. Jego obecność zauważasz, dopiero gdy obejmuje cię swoimi silnymi ramionami i próbuje uspokoić. Jego ciepły dotyk działa na ciebie kojąco, a cichy, niezrozumiały szept sprawia, że czujesz się bezpieczna. Bierze cię na ręce, by przenieść twoje wątłe ciało na kanapę, wyrwać z twoich rąk swoją koszulę, usiąść obok ciebie i spojrzeć ci głęboko w oczy.
- Wybaczysz mi? – pyta nerwowo, jakby od twoich słów zależało całe jego życie.
- To ja cię zawiodłam – odpowiadasz. – To ja nie dotrzymałam obietnic. To ja nie byłam z tobą zawsze i wszędzie, a teraz jeszcze wróciłam do nałogów. Nie mam ci czego wybaczać – stwierdzasz, odwracając twarz. Nie chcesz patrzeć w jego oczy, bo wiesz, że mogłabyś mu ulec. Jeszcze tydzień temu na takie pytanie odpowiedziałabyś natychmiast, że tak i próbowała to na nowo posklejać, ale dziś nie chcesz obarczać go swoimi problemami. Sądzisz, że bez ciebie jego życie będzie lepsze.
- To ja nie dotrzymałem obietnicy – stwierdza po chwili. – Miałem cię nigdy nie zostawiać, a tymczasem tak po prostu przyjechałem tutaj i powiedziałem, że to koniec. Przerosło mnie to, że byliśmy tak daleko od siebie. Nie mogłem znieść, że codziennie rano nie witasz mnie czułym uśmiechem, że wieczorem nie możemy razem obejrzeć kolejnego odcinka „Kości” i zjeść zimnej pizzy. Nienawidziłem siebie za ten wyjazd. Sądziłem, że, gdy się rozstaniemy, będzie mi łatwiej to znieść. Pomyliłem się, nawet nie wiesz jak bardzo. Każdy kolejny dzień był gorszy od poprzedniego, a pustka stawała się coraz większa, nie mogłem znieść tej cholernej tęsknoty. Milion razy chciałem zadzwonić, wysłać sms-a, przyjechać, ale zawsze dochodziłem do wniosku, że to nie ma sensu, że pewnie jesteś szczęśliwsza beze mnie. Ale nic nie poradzę na to, że cię kocham, Ber.
Łzy wzruszenia spływają wam obojgu po policzkach, nie możesz się powstrzymać, gdy on te wszystkie słowa wypowiada z taką szczerością i pewnością. Z miejsca w nie wierzysz.
- Ja ciebie też, Andrzejku – mówisz i wpijasz się w jego spragnione twojego dotyku usta. Tak bardzo ci tego brakowało, jego ciepła, spontaniczności, tych przeklętych niespodzianek. Brakowało ci całego Andrzeja Wrony, który właśnie zdziera z ciebie bluzkę, by obcałowywać każdy skrawek twojego ciała. – Idźmy do sypialni – szepczesz mu wprost do ucha, czujesz, jak przechodzi go dreszcz podniecenia.
Rzuca cię niczym piórko na łóżko, kładzie się nad tobą i delikatnie całuje twoje zarumienione policzki. Pomiędzy kolejnymi namiętnymi pocałunkami szepcze, że tęsknił, że nie mógł bez ciebie żyć, że to była katorga, że cię kocha. Świat zamiera, gdy czujesz spełnienie w jego ramionach. Wszystko traci na znaczeniu, kiedy obok ciebie jest on, kiedy razem osiągacie szczyt cielesnej i duchowej przyjemności, kiedy stajecie się jednością na tę krótką chwilę.
Uśmiechasz się lekko, słysząc pochrapywanie Andrzeja. Tego też ci brakowało. Delikatnie, starając się go nie obudzić, wymykasz się z jego mocnego uścisku. Podchodzisz do szafy, wyciągasz z niej walizkę i zaczynasz wrzucać do niej wszystkie rzeczy po kolei.
- Ber, co ty robisz? – pyta nieprzytomnie.
- Pakuję się, nie widać?
- Ale po co? – pyta zdziwiony.
- Jak to po co? Przecież za kilka godzin jadę do Bydgoszczy – stwierdzasz radośnie, a on gwałtownie wstaje z łóżka i natychmiast pojawia się obok ciebie.
- Naprawdę? – pyta z niedowierzaniem, na co ty kiwasz twierdząco głową. Dziękuje ci za tę decyzję czułym pocałunkiem, pod wpływem którego czujesz się jak narkomanka, która dostaje swoją dawkę heroiny.
- Kocham cię, tak kurewsko cię kocham. Już nigdy cię nie zostawię, nigdy! – oznajmia z pewnością, a ty mu ufasz. Wierzysz, że tym razem obietnicy dotrzyma i nie będziesz musiała już poznawać innych odcieni tęsknoty.

_________________________

Witajcie, moi kochani. :) Jest i trzecia część Wrony, szczęśliwa, bo chciałam w końcu napisać coś optymistycznego, w pewnym sensie odreagować. Ber była bardzo grzeczna i zgodziła się na takie rozwiązanie, a Andrzejek również nie protestował.
Awww. *.* Bliżej niż dalej do sezonu reprezentacyjnego! Nawet nie wiecie, jak mi tego brakowało.
Być może nawiedzę Was jeszcze w niedzielę, ale nie daję żadnej gwarancji. Niedziela będzie dla mnie bardzo symboliczną datą. Czekolada dla tego, kto zgadnie dlaczego. ^^ I może coś wykombinuję, żeby ten dzień uczcić, ale jak na razie nie mam nic. Na pewno widzimy się w piątek z Paulem.
Jutro sobota. Będzie pięknie, wiecie?
Pozdrawiam gorąco, Commi.

17 komentarzy:

  1. Wrona *_* Człowiek seksownością głosu dorównujący nawet Ziomkowi. Definitywnie najprzystojniejszy siatkarz w plus lidze. I jeszcze Skrzat. I can't stand he is too perfect! - dobra koniec tego małego hotkowatego wtrętu wyrażającego radość z faktu że akurat on był bohaterem. Optymistyczne zakończenie które cholera wie co może przynieść w przyszłości. Chociaż z tego happy endu się cieszę :) Każdy zasługuje na szczęśćie :)
    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już czekam na Paula i piątek <3.
    Co do tej części to się rozpłynęłam. Wrona jest zajebisty i to niepodważalna prawda. Uwielbiam go tutaj, jest wspaniały i podoba mi się to, że pogodzili się z Ber. Bo bez siebie byli niepełni, żeby osiągnąć spokój ducha musieli się spotkać, musieli pogadać (chociaż mało), musieli przełamać bariery, musieli się kochać, musieli a raczej Berenika musiała podjąć decyzję dotyczącą przenosin do Bydgoszczy. Byli idealni w swojej nie idealności i ja ich bezsprzecznie uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.youtube.com/watch?v=PfhrztcgYcc to jeszcze coś co mi się skojarzyło strasznie jako soundtrack :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Andrzej Wrona widzę króluje wszędzie :) Ja go tak jakoś nie bardzo lubię :))
    ale w tym opowiadaniu jest naprawdę słodki :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Urzekł mnie pierwszy akapit tekstu i ostatni <3

    OdpowiedzUsuń
  6. nie można było tak od razu, tylko się męczyć tyle czasu z daleka od siebie? dobrze, że książę Andrzej zrozumiał swój błąd :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja wiem, ja wiem, co będzie w niedzielę. Należy mi się nagroda? :D
    Doskonale wiesz, że uwielbiam Andrzeja. Zarówno tego w opowiadaniu, jak i tego realnego. Więc co ja się będę produkowała: KOCHAM TO <3 I Jak dla mnie, możesz pisać o nim non stop :p
    Sobota... Hm... Podejrzewam, że masz rację, co do jej cudowności. Ale tylko zgaduję, haha.
    Piszę z telefonu, więc za błędy nie odpowiadam. Ale ty mnie zrozumiesz nawet z zaszyfrowanej wiadomości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam sobie tutaj właśnie.
      To jest takie piękne.

      Usuń
  8. Zdecydowanie lubię szczęśliwe zakończenia, a ta historia mi się bardzo spodobała. Dobrze, że Andrzej w końcu zrozumiał swój błąd. Teraz będą szczęśliwi razem w Bydgoszczy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam to ;) Ciężko sobie wyobrazić lepsze zakończenie. Na szczęście Wrona w porę zrozumiał swój błąd. Lepiej późno niż wcale :D
    Już nie mogę doczekać się piątku...:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna historia, piękne zakończenie :-) Cieszę się,że Andrzej zrozumiał swój błąd ale postanowił to naprawic i mam nadzieję,że teraz będą szczęśliwi tak jak dawniej:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam szczęśliwe, piękne zakończenia ;) I jest mi trochę smutno, że to już koniec tej historii. Ja mam nadzieje, ze nawiedzisz nas w niedzielę z czymś nowym i równie ciekawym ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mówiłam że wystarczy by porozmawiali a świat wyda się lepszy. Tak wiele par rozpada się przez to ze nie rozmawiają, czasami bardzo udanych związków. Tu aż by było szkoda gdyby Ber i Andrzejowi nie wyszło, ale wreszcie nie bali się przyznać do błędu i jedno i drugie powiedział oto co na sercu leży i od razu jest lepiej. Szkoda że tylko 3 części ale i z tych 3 się cieszę

    OdpowiedzUsuń
  13. wyjebiste *.*

    i.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne zakończenie :) Wyjaśnili sobie wszytko i się ułożyło :)
    Pozdrawiam ;d

    OdpowiedzUsuń
  15. jejejej, pięknie się skończyło! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie urzekło całe opowiadanie. Pięknie to skończyłaś i dziękuję Ci za to. Bałam się, że będziesz chciała na koniec jeszcze bardziej namieszać w ich życiu. Andrzej zrozumiał co jest dla niego ważnie, Berenika tak samo i wreszcie zdecydowała się podjąć jakieś radykalne kroki :)

    OdpowiedzUsuń