Cztery
pory roku
Wiosna
Dzisiaj rano niespodzianie zapukała
do mych drzwi
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły
te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto,
posadziłem vis a vis
Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach
to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty
Jest jego własną wiosną pośród niechcącego
stopnieć śniegu, jest jego słońcem w chwilach zwątpienia, jego małym
promyczkiem nadziei. Nikt nie mógł uwierzyć w tak nagłą przemianę Amerykanina,
ale wystarczyło, że poznali Elizę i wszystko stawało się jasne. Nikt nie
potrafi tak skutecznie zmienić mężczyzny jak kobieta i jej miłość. Nie jest
idealnie, ani przez chwilę. Praktycznie się nie znają, więc nie jest tak, że rozumieją
się bez słów. Często się kłócą, ale skutecznie się godzą. On opiekuje się nią
jak najdroższym skarbem i to nie tylko dlatego, że nosi pod sercem jego
dziecko, to nie na tym polega cały sens tej sytuacji. On to robi, bo czuje
potrzebę opieki nad tą cudowną istotą, wreszcie czuje się potrzebny.
Jest dla niej najlepszym lekarstwem na
nieuleczalną chorobę i strach przed śmiercią. Lekarze dziwią się, że Eliza ma
tak doskonałe samopoczucie, a to wszystko za sprawą Lotmana i jego szczerej
chęci pomocy. Nadal nie może pojąć, jak to się dzieje, że Paul nie pyta o jej
chorobę i ewentualne konsekwencje. Żyje w przekonaniu, że siatkarz o tym wie,
ale nie chce na ten temat rozmawiać, żeby się nie dołować. Ona sama dzielnie
walczy z wszechogarniającym ją lękiem poprzez zatracanie się w planowaniu
niepewnej przyszłości i miłości do Amerykanina. Codzienne obowiązki pozwalają
jej na chwilę zapomnieć o tym, co być może się stanie.
- Eli, rozmawiałaś z nim o chorobie? – pyta
któregoś dnia Anita.
- W sumie to nie. Jakoś się nie złożyło,
chyba nie chce o tym myśleć, może nie dopuszcza do siebie tej informacji…
- A może w ogóle nie wie? – wyraża
wątpliwość blondynka.
- Nie, to niemożliwe. – Zaprzecza
rudowłosa. – Twierdzi, że przeczytał cały twój list, a pewnie o tym też pisałaś.
- No, tak. Pisałam, ale nadal coś mi tu nie
gra.
Zasiała ziarenko niepewności i wychodzi.
Eliza siedzi jak na szpilkach, postanawia poczekać i uważniej obserwować
zachowanie Lotmana. Jeśli on nie wie o zagrożeniu, to możliwe, że cała ta
sprawa jest jedną wielką farsą. Leżą wtuleni w siebie w łóżku, napawają się
swoją bliskością, wyczekując szczęśliwego jutra, wierząc, że będzie jeszcze
lepsze niż dziś.
- Paul, a co jeśli ja któregoś dnia zniknę?
– pyta, pozornie w formie żartu.
- Nie gadaj głupstw, głuptasku. – Śmieje
się i całuje ją w czoło. – Na każdego przyjdzie kiedyś czas, ale ty masz go
jeszcze na pewno mnóstwo. A teraz idziemy spać, bo mówisz od rzeczy.
Oboje śpią bardzo niespokojnie. Rudowłosa
czuje, że jej ukochany nie wie wszystkiego, a Paul zastanawia się, czy pytanie
Elizy miało jakiś głębszy sens. Jezierska postanawia porozmawiać z nim poważnie
następnego wieczora, żeby był przygotowany na wszystko. Na wszystko to, na co
ona przygotowuje się od ośmiu miesięcy.
Wraca zmęczony z treningu, wchodząc do
mieszkania nie jest w stanie przewidzieć tego, co w nim zastanie. Na dywanie w
salonie leży ona, nieprzytomna i blada. Dzwoni przerażony na pogotowie, które
po kilkunastu minutach zabiera ją z domu. Nie do końca rozumie, co lekarze
mówią, dlatego dzwoni po dotychczas nieprzychylną mu Anitę. Razem wpadają do
szpitala i w napięciu czekają na rozwój wydarzeń. Nie liczy się nic wokół,
siedzą jak na szpilkach. Anita przerażona tym, że ta chwila nadeszła tak
szybko, a Paul z zupełnym niezrozumieniem obserwuje wszystkie zdarzenia. Nie ma
odwagi zapytać wprost, wierzy, że to wcale nie jest tak, jak on myśli.
„Rzeszów, 21 marca 2013r.
Najdroższy
Paulu!
Chciałam
Ci to wszystko wyjaśnić twarzą w twarz, dziś wieczorem, lecz czuję, że mój
koniec jest bliski. Nie mówiłam Ci o tym, bo żyłam w przekonaniu, że
przeczytałeś list Anity do końca i wiesz, że mogę nie przeżyć porodu. Cóż… Mam
guza mózgu, nie mogę go leczyć, dopóki nie urodzę, bo to mogłoby zaszkodzić
dziecku, ale jednocześnie poród może być tak dużym wysiłkiem, że prawdopodobnie
go nie przeżyję. Gdybym mogła z Tobą porozmawiać, zrozumiałbyś dużo więcej, ale
mam przeczucie, że niestety już nie będzie nam to dane.
Proszę,
zaopiekuj się naszym dzieckiem. Lekarze zrobią wszystko, żeby chociaż ono
przeżyło. Taka jest umowa. Nie ja jestem najważniejsza, lecz ono.
Wiem,
że to, co robię, wydaje Ci się niedorzeczne. Kocham Cię, kocham swoje życie,
ale dużo bardziej od tego wszystkiego kocham nasze nienarodzone dziecko. Sądzę,
że kiedyś to zrozumiesz.
Żegnaj,
Paul.
Twoja Eli.”
- Paul, musisz być silny. – Anita klepie go
pokrzepiająco po ramieniu. – Musisz być silny dla Thomasa i dla Eli, która
patrzy na nas tam z góry. Pomogę wam, jak tylko będę mogła, zawsze będę przy
was, obiecałam to jej. A teraz czas ją godnie pożegnać, tak godnie, jak ona
odeszła.
Niewidoczne krwawe łzy spływają po jego
ufnych oczach. Nie minął nawet rok od ich spotkania, a on jest zupełnie innym
człowiekiem. Jedna, niewinna kobieta zmieniła całkowicie jego pogląd na życie.
Dzięki niej uwierzył w miłość, dzięki niej zrozumiał, że celem każdego
człowieka jest rodzicielstwo. Wszystko działo się dzięki niej, a Bóg ją tak po
prostu zabrał. Wiosna w jego życiu odeszła jeszcze szybciej, niż przyszła.
____________________________
I
tym (nie)miłym akcentem chyba wszystko się skończy… Chyba definitywnie…
Prawdopodobnie na zawsze, a już na pewno na dłuższy czas. Zostaję tylko na evil-feels,
ale i to niedługo się skończy.
To
już jest koniec, nie ma już nic.
Dziękuję
Wam za wszystko, za każde słowo pochwały, krytyki, wszystkiego. To był piękny
okres w moim życiu, ale wszystko się kiedyś kończy.
Commi.
Dzień dobry, zaklepuję sobie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam to opowiadanie już czwarty raz, ale to wcale nie zmieniło mojej reakcji, wiesz? Dalej mam łzy w oczach, a w klatce piersiowej czuję taki straszny ścisk. Historia Paula i Elizy była cudowna i ty doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. A ja mogę tylko ocierać łzy.
UsuńWszystko się kiedyś kończy, ale do wszystkiego można wrócić przy odrobinie sprzyjających warunków. Ja w ciebie wierzę i będę wierzyła aż do końca. Obyś znalazła w sobie inspirację. :*
O jej. I nie wiem co mam napisać. Wzruszyła mnie ta ostatnia część. Szczerze mówiąc miałam nadzieje, na szczęśliwy koniec.
OdpowiedzUsuńEj no ja mam nadzieje, że za jakiś czas wrócisz do nas i że napiszesz coś jeszcze :)
Commi ja też Ci bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńNie mów, że to koniec, bo ja i tak wiem, że wrócisz. Blogowy świat uzależnia.
Rozstania są takie smutne i przygnębiające. Podziwiam Eli za to, jak godnie odeszła z tego świata.
Commi nie odchodź, proszę... :(
NO WIESZ CO?
OdpowiedzUsuńtakiego zakończenia to ja się nie spodziewałam i jest mi strasznie smutno z jego powodu. ale wydaje mi się, że to wszystko jakoś zmieniło Paula, może dojrzał, zrozumiał parę rzeczy i wyciągnie z tego jakieś wnioski. więc może w pewnym sensie to jest dobre zakończenie, ale tylko w pewnym sensie.
nie odchodź :< dlaczego wszystkie moje ukochane autorki odchodzą? mam nadzieję, że to będzie tylko chwila odpoczynku i wrócisz. ja w każdym razie będę czekać na Ciebie i Twoje opowiadania.
Do samego końca miałam nadzieję na szczęśliwe zakończenie no ale cóż, w życiu nie zawsze są happy endy, prawda?;) Dziękuję za te wszystkie historie i mam nadzieję,że jeszcze przemyślisz swoja decyzję i zostaniesz;)
OdpowiedzUsuńLiczę, że jednak wrócisz. Twoje opowiadanie są najlepsze jakie kiedykolwiek czytałam, nie możesz tego zrobić.. Proszę Cię. Nie teraz, nie w najbliższym czasie, ale wróć do nas jeszcze kiedyś ze świeżymi pomysłami i chęcią do pisania. Pozdrawiam i czekam niecierpliwie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://miloscisiatkowka.blog.pl/
Oj. Nie wiem, co napisać. Mimo przeczuć, miałam nadzieję, że to jednak zakończy się szczęśliwie. "Cztery pory roku" to jedno z tych najlepszych opowiadań.
OdpowiedzUsuńCo do tej części... Smutno, ale pięknie. Były łzy, jak to czytałam.
Mam nadzieję, że wrócisz, z nowymi pomysłami, z chęcią do pisania. Będę czekała :)
Pozdrawiam! ;*
To było chyba ostatnie, czego się spodziewałam.
OdpowiedzUsuńStrasznie wzruszająca końcówka, nadal mam łzy w oczach.
Uwielbiam twoje dzieła i mam nadzieję, że jeszcze wrócisz do nas z czymś nowym ;*
tak tez myślałam, że ona umrze; że nic jej nie uratuje, ale zostawiła swoją część na ziemi. Bardzo smutna końcówka i jeszcze smutniejsza informacja, że odchodzisz również i Ty, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś przeczytam coś co wyjdzie spod Twojej ręki.
OdpowiedzUsuńJa nie mogę -_- Teraz to na 100% będę miała depresje -_-
OdpowiedzUsuńPięknie, inaczej, i chociaż smutno to na swój sposób cudownie. Kurcze no! Najpierw Repu teraz ty? Nie znikaj proszę proszę proszę! No dobrze, może odpocznij ale wróć do nas z czymś nowym. Będę czekać
OdpowiedzUsuńxoxo K.
Zdecydowanie nie lubię takich zakończeń :/ Biedny Paul i Thomas.
OdpowiedzUsuńSkoro postanowiłaś zakończyć swoją solową karierę bądź w duecie z Repugnance jak najdłużej :)
Paul się zmienił. I to chyba najważniejsze. Jest mi bardzo smutno, że Eli umarła... :<
OdpowiedzUsuńDziękuję za tą historię i każdą z osobna, którą mogłam przeczytać spod Twojego pióra, a raczej klawiatury ;) Szkoda, że już kończyć. W takim razie chcę Cię widzieć baaaaaardzo długo na Lilce i Mariuszu. ;)
Nie spodziewalam sie takiego zakonczenia. Nie sadziłam że Paul się zmieni a jednak to się stało. Smutny koniec...
OdpowiedzUsuńDziękuje za to opowiadanie i za kazde inne, ktore napisałaś. Mam nadzije że bedzie to tylko dłuższa przerwa a nie koniec.
Pozdrawiam ;-)
I z takim smutnym zakończeniem chcesz odejść?
OdpowiedzUsuńWróć któregoś dnia, okej?
Podwójne buuu. Dlatego ze taki smutny tiu koniec i dlatego ze nas opuszczasz. Chcę wierzyć że nie na zawsze, że jeszcze wrócisz. W sumie choć nastawiłam się na takie właśnie zakończenie tej historii to i tak zakłóuło mnie w sercu. Jeżeli można mówić o pozytywach tego co się stało to jest to, to ze Paul się dzięki Elizie zmienił, stał sie kimś lepszym. Szkoda że ona nie będzie widzieć jak sobie radzi w dalszej drodze
OdpowiedzUsuńSię zastanawiałam dlaczego mnie tu nie było, wcześniej, no ale jestem i powiem ci, że Paul zasługiwał na dziewczynę, i dla mnie, i tak będą żyć długo, i szczęśliwie :D a co :)
OdpowiedzUsuńi tęsknić będę, cholernie, i obyś kiedyś wróciła w wielkim stylu :)
Serce mi pękło. Rozsadzilo się z żalu, rozpadło. Aż chciałabym pocieszyć Paula. Powiedzieć że to zły sen. Cudna historia.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że jestem tu tak rzadko :*
Mam nadzieję że Twoja decyzja nie jest ostateczna.
Buziaki :***