Jest dzień.
Taki piękny, słoneczny, kolorowy, ot zwykły wiosenny dzień. A w twojej głowie
panuje noc. Ciemna, złowroga, burza z piorunami, pełen kontrast względem
otoczenia. Pełen kontrast względem życia, istna śmierć.
Ile razy o
tym marzyłaś? Ile razy chciałaś ujrzeć własną śmierć? Jak bardzo chciałaś ją
poczuć? Jak długo myślałaś nad sposobem? Ile stron internetowych
przewertowałaś, żeby znaleźć ten jeden, jedyny, idealny? Ilu ludzi oszukiwałaś,
wmawiając im, że wszystko jest w porządku? Że wcale a wcale nie ruszył cię jego
wyjazd? Że nie czujesz się samotna? Oszukiwałaś
samą siebie? Oszukiwałaś jego? Oszukiwałaś cały świat?
Pierwsza myśl: o Matko Boska
Druga myśl: o ja idiotka!
Druga myśl: o ja idiotka!
Spoglądasz w
lustro. I co widzisz? Podkrążone oczy, rozmazany po policzkach tusz do rzęs,
resztę zaschniętej czerwonej szminki, jego ulubionej. Podarte ubrania,
zdradzające to, co stało się jakiś czas temu, całkiem niedawno, sama nie wiesz
dokładnie, kiedy. Może godzinę temu, może dwie, a może pięć minut temu.
Straciłaś poczucie czasu już w momencie, w którym za drzwiami swojego
mieszkania zobaczyłaś tę paskudną twarz, zawsze przyprawiającą cię o strach.
Czułaś, że nie powinnaś otwierać, ale co by to zmieniło? Dopadłby cię dwa, trzy
dni później, mogłabyś skończyć jeszcze gorzej… A tego nie chciałaś. Nie
chciałaś umierać przez niego. Sama chcesz władać swoim życiem i śmiercią, sama
dla siebie chcesz być bogiem, panią własnego losu.
Chyba już pójdę, a wcale mi się nie chce
Burdel w mej głowie jak w damskiej torebce...
Burdel w mej głowie jak w damskiej torebce...
Pół roku temu
straciłaś panowanie nad własnym życiem. Wówczas byłaś szczęśliwą, kochaną i
kochającą, dwudziestokilkuletnią dziewczyną z planami na przyszłość. Jedna
impreza, jedno zakichane klubowe spotkanie narzeczonego zmieniło twoje życie w
piekło. Wtedy dopadł cię on, wcale niepijany, jak to próbował wmówić wszystko
wokół, kiedy zdemaskowałaś jego zamiary. Zwyczajnie chciał cię przelecieć, bez
zbędnych ceregieli, chciał zerżnąć cię jak pierwszą lepszą prostytutkę, nie
płacąc za nic. Chciał zgwałcić narzeczoną swojego bliskiego kolegi z drużyny.
Nie, to nie był zwykły popęd seksualny niewyżytego samca, on musiał coś
udowodnić sobie, tobie i jemu. Od początku obaj widzieli w tobie kogoś
wyjątkowego, ale to Niemiec pierwszy wzbudził twoją sympatię i to z nim chciałaś
spędzić resztę życia. A Amerykanin stał z boku i knuł, spiskował, wymyślał
coraz to perfidniejsze sposoby uprzykrzenia ci życia.
Z początku
nie było źle, to tylko kilka nachalnych zaproszeń na kawę, lunch, obiad, nic
groźnego. Za każdym razem grzecznie odmawiałaś, nie zdając sobie sprawy z tego,
co dzieje się w głowie przyjmującego. On z każdą chwilą coraz bardziej cię
nienawidził i coraz bardziej pożądał jednocześnie, sama gubił się w tym, co do
ciebie czuje. A ty nie czułaś nic, zupełnie jak teraz. Potem były kwiaty,
modliłaś się, żeby do były romantyczne prezenty od Jochena, ale on za każdym
razem przeczył, śmiejąc się, że masz tajemniczego wielbiciela. Ty też się
śmiałaś, tylko coraz rzadziej i coraz bardziej nerwowo. Następnie zaczęły się
głuche telefony, liściki z pogróżkami. Nie chciałaś siać paniki, nie mówiłaś
nic swojemu narzeczonemu. On wyjechał na zgrupowanie, a ty zostałaś sama. W
Rzeszowie. Tuż obok niego. To był błąd.
Próbuję otworzyć oczy, huk rozlepianych powiek wiruje mi w
głowie
Powietrze jakieś takie cięższe, chłepcę je chłepcę powoli na zewnątrz i do środka
Powietrze jakieś takie cięższe, chłepcę je chłepcę powoli na zewnątrz i do środka
Długo błąkał
się po osiedlu. To nie tak, że nie wiedział, gdzie mieszkasz. Doskonale
wiedział, ale miał wątpliwości, może wyrzuty sumienia tuż przed złym czynem?
Zastanawiał się, czy to ma sens. Przecież ty nic mu nie zrobiłaś… Tylko
wybrałaś Jochena i tylko milion razy odrzuciłaś propozycje spotkań. Paulowi
Lotmanowi się nie odmawia! Wydaje się, że ktoś cię o tym nie poinformował i
teraz płacisz za to wysoką cenę, bardzo wysoką. Przyszedł, sumienie przegrało,
nie było wystarczająco mocnego powodu, by zaniechać zemsty. Zemsty na tobie, na
Jochenie, na całym świecie.
Otworzyłaś
drzwi, a teraz żałujesz. Ale przecież nie mogłaś przewidzieć, że będzie aż tak
źle, że tak cię potraktuje. Teraz wiesz, że to była wyłącznie nienawiść, że nie
było w tym ni krzty pozytywnych uczuć, on też to wie. Dlatego włóczy się po
nocy ciemnymi ulicami, kopiąc co chwila kamyki, pijąc piątą butelkę piwa i
żałując, chyba…
Ty za to ciągle
stoisz przed lustrem i zastanawiasz się, co wybrać… Stary dobry sposób z
amfetaminą czy może jednak te kuszące żyletki?
I znowu zamieszanie na chacie
I znowu zarzygane żółcią szmaty
Znowu tępa próba żyletki
I znowu zarzygane żółcią szmaty
Znowu tępa próba żyletki
Warto było?
Warto było zmieniać swoje życie dla Jochena? On wyciągnął cię z dołka,
psychicznego, fizycznego i każdego innego. On pozwolił ci odbić się od dna. A
teraz co? Tak po prostu go zostawisz? Czy może napiszesz list treści:
„Podziękuj swojemu koledze z drużyny za to, że już mnie nie ma…”? Co zrobisz?
Zginiesz czy przetrwasz? Zgaśniesz czy zapłoniesz na nowo? Jutro nad twoją
głową będą latać jaskółki czy kruki?
Krzyczysz,
że nie chcesz żyć, że to nie ma sensu, że tak nie potrafisz.
Krzyczysz,
że żałujesz wszystkiego, co było złe, że nie zasłużyłaś na taką karę.
Bo to była
surowa kara. Najpierw los daje ci szczęście, a potem tak brutalnie je odbiera.
Jesteś katem
czy ofiarą?
Katem dla
tego pozornie spokojnego Amerykanina? Ofiarą jego obsesji?
Katem samej
siebie? Ofiarą własnej słabości?
Jedno
cięcie.
Drugie.
Trzecie.
Krew rozlewa
się po kafelkach. Kto by pomyślał, że to czyni taki syf.
Dlaczego to
robisz? Nie wiesz?
O jak mi niedobrze... jeszcze w głowie słyszę głosy,
rozczochrane myśli, odklejone paznokcie, połamane włosy
rozczochrane myśli, odklejone paznokcie, połamane włosy
Ludzie, żeby odebrać sobie życie, skaczą z
mostów, wieszają się pięć metrów nad ziemią, nieudolnie próbują przeciąć sobie
żyły, przedawkować leki nasenne, a nawet paracetamol. Muszę przyznać, że jestem
pełen podziwu dla twojej zawziętości, bo próbujesz wielu sposobów jednocześnie.
Tylko czekam, aż z tymi tabletkami krążącymi po poprzecinanych żyłach będziesz
biegła na most. Tak się jednak nie dzieje.
Bo ty zamykasz oczy, zabierasz mi całą
zabawę…
Już 4
rano, jak ten czas dziwnie leci
Jeszcze się Ziemia trochę przekręci i znowu zaświeci słońce
Jeszcze się Ziemia trochę przekręci i znowu zaświeci słońce
Jest dzień.
Taki piękny, słoneczny, kolorowy, ot zwykły wiosenny dzień. A w jego głowie
panuje noc. Ciemna, złowroga, burza z piorunami, pełen kontrast względem
otoczenia. Pełen kontrast względem życia, istna śmierć.
Stracił ciebie.
Stracił swój sens życia. Jak ty mogłaś to zrobić?! Jak? Dlaczego? Po co?
Obok niego
stoi Paul. Już wytrzeźwiał, w jego krwi nie ma alkoholu, ale jest coś dużo
gorszego. Poczucie winy, wyrzuty sumienia, te same, które chciały go
powstrzymać przed przyjściem do ciebie wczorajszego dnia. A ty patrzysz na to
wszystko z góry… Nie płaczesz, nie możesz, nie masz jak. Jesteś powietrzem,
czymś ulotnym, czymś, czego nie ma. Zaraz cię zakopią, nic z ciebie nie
zostanie. Jochen zapomni, Paul znajdzie nową ofiarę, a ty znikniesz. Już zniknęłaś.
Jesteś
przeszłością.
Jesteś
wspomnieniem.
Jesteś
natrętną myślą.
Jesteś
przykrym doświadczeniem.
Jesteś
smutkiem.
Jesteś
błędem.
Jesteś
niczym.
A ja, twój
Anioł Śmierci, patrzę na to dzieło z nieukrywaną satysfakcją.
______________________
Nie, nie wracam.
Nie wiem, co to, po co i dlaczego, ale skoro jest, to niech będzie.
Jak ktoś o mnie jeszcze pamięta, to niech wie, że go kocham, ale zwyczajnie straciłam sens pisania, a to powstało przypadkiem.
Dobry wieczór, jestem pierwsza i kij wam w oko.
OdpowiedzUsuńPorażająco miła (like always) i pociągająca (nosem) Repugnance postanowiła sobie dzisiaj, że się pouczy. Wyszła jej z tego figa z makiem, bo czuje się, jakby ją czołg (który jest w posiadaniu Jośka) przejechał. Jednak pewna cudowna osóbka (zwana Commi) postanowiła poprawić jej nastrój (wyjątkowo nie interesującym wykonaniem pewnej przeróbki). Napisała więc opowiadanie, które Repugnance uznała za zajebiste i aż je sobie wydrukowała. A potem Repugnance się załamała.
UsuńDLACZEGO JA NIE POTRAFIĘ TAK PISAĆ? ;<
& remember: JOSIEK ZAWSZE JEST TYM DOBRYM. ♥
Dobra, właśnie przeczytałam to powyżej i aż poszłam po termometr.
UsuńTylko 37,5.
Lepiej nie mówić mamie, bo się znów obrazi.
jeśli to, co przeczytałam, nazywa się 'straciłam sens pisania' to ja nie wiem, co to znaczy sens pisania. jest mocne i dramatyczne, a ja tak lubię i mi się tu wszystko podoba i w ogóle Cię uwielbiam i mam nadzieję że jeszcze Cię tak najdzie wiele razy.
OdpowiedzUsuńTo jest przypadkiem?
OdpowiedzUsuńNiech takich 'przypadków' będzie o wiele więcej.
<3
OdpowiedzUsuńTo co jest wyżej jest świetne :D Dlaczego ona sobie odebrała życie? Przecież to jest ostateczność... Paul niech nigdy o tym nie zapomni co zrobił. Niech ma wyrzuty sumienia do końca życia!!
OdpowiedzUsuńJaką mi niespodziankę zrobiłaś tym nagłym nawet jednorazowym pojawieniem się :)))) Nie spodziewałabym się tego po Lotmanie, to taki niewinny z twarzy człowiek, ale jak to się mówi pozory mylą. Moim zdaniem samobójstwo to najgorsza z obranych drug, mówi się ze to wyjście dla tchórzy, jasne, tylko jaki tchórz miałby tyle odwagi by odebrać sobie życie, to tylko z pozoru jest takie łatwe. Szkoda że obrała taka drogę, mogła wybrać inną, drogę zemsty i pokazać Paulowi ze stworzył potwora. Oni obaj nie zapomną Jochen będzie pamiętał swoją dziewczynę, narzeczoną do końca życia a Paul będzie miał po kres żywota wyrzuty sumienia takich rzeczy nie da się wyrzucić z pamięci.
OdpowiedzUsuńJa pamiętam i mimo że to u góry powstało przypadkiem, to cieszę się że postanowiłaś opublikowałaś ;) Lotman był tu potworem, który zniszczył życie nic mu niewinnej kobiecie. Nie rozumiem tego postępowania. Ona z resztą też nie powinna ukrywać przed Jochenem tego co się dzieje.
OdpowiedzUsuńPewnie, że pamięta ;) Cieszę się, że znów mogłam przeczytać coś Twojego autorstwa :)
OdpowiedzUsuńZawsze masz wiernych czytelników <3
OdpowiedzUsuńohh! oczywiście, że Ciebie pamiętamy! to jest... brutalne, ale świetne. chce taki przypadek again <3
OdpowiedzUsuńCześć :) Zapraszam Cię na mojego bloga : http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ . Dużo siatkarzy, dużo zawirowań, dużo przyjaźni, dużo młości i dużo pomysłów. Przepraszam za spam, ale może akurat spodoba Ci się moja fabuła :)
OdpowiedzUsuńCommi teraz jestem tak strasznie zabiegana, zajęta i ciągle brakuje mi wolnego czasu, nie wspominając o zaległościach na blogach, ale kiedy zobaczyłam, że coś napisałaś, to nie mogłam, zwyczajnie nie mogłam nie być tu i nie przeczytać. Jesteś pierwszą blogerką na jaką natrafiłam i to dzięki Tobie poznałam niejako od środka ten świat. To Twoje historie o Żygadle, Nowakowskim i te na tym blogu, sprawiły, że polubiłam miłosne opowieści, bo książki jakie czytam są o zupełnie innej tematyce. Oj i bym zapomniała o wyjątkowej historii Mariusza i Lilki. Jej to chyba nigdy nie zapomnę, lepsza od nie jednej książki.
OdpowiedzUsuńTak, miło Cię zawsze wspominam.
Dziękuję za wiele i pozdrawiam :)